Kilka dni przed meczem z PGE Turowem Zgorzelec Brandon Brown zgłosił ból w plecach. Uraz okazał się na tyle groźny, że zawodnika zabrakło w sobotnim spotkaniu. Jego absencja mocno wpłynęła na postawę sopockiego zespołu.
- Rywale byli bardzo dobrze przygotowani, wiedzieli, jak ograniczyć nasze poczynania w ofensywie. Nie ma co ukrywać, że kontuzja Brandona Browna mocno pokrzyżowała nam szyki. To nasz podstawowy rozgrywający - mówi Filip Dylewicz, który w sobotę rozegrał 600. mecz w PLK.
Sopocki zespół, w starciu z PGE Turowem, prowadzili na zmianę Łukasz Kolenda i Piotr Śmigielski. - Absencja Brandona okazała się bardzo istotna, choć dla obu zawodników należą się słowa uznania, bo walczyli przez cały mecz - twierdzi Marcin Kloziński.
Na tę chwilę nie wiadomo, jak poważna jest kontuzja Brandona Browna. Klub czeka na dokładniejsze wyniki badań. Jego występ w środowym spotkaniu z Czarnymi Słupsk stoi pod dużym znakiem zapytania. - W poniedziałek jest umówiony na wizytę lekarską, wtedy będziemy mogli coś więcej powiedzieć - tłumaczy szkoleniowiec Trefla Sopot.
Brown w tym sezonie przeciętnie notuje 13,5 punktu i 5,5 asysty na mecz.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Rosjanka, która jest najlepszą reklamą MŚ 2018
[color=#000000]
[/color]