Podczas przerwy reprezentacyjnej Stelmet BC Zielona Góra trenował bez trzech zawodników: Łukasza Koszarka, Przemysława Zamojskiego i Filipa Matczaka. W tym czasie drużyna prowadzona przez Artura Gronka pracowała nad udoskonaleniem swojej gry. Sprawdzianem był sparing z niemieckim Mitteldeutscher BC, który mistrzowie Polski przegrali 87:104. - Nie ma się co oszukiwać, że straciliśmy sporo punktów. Na pewno nie zagraliśmy na takim poziomie, na jakim powinniśmy. Trzeba to spotkanie przeanalizować i przygotowywać się do meczów o punkty. To był tylko sparing. Chcieliśmy wygrać, ale się nie udało. Przed nami trudny okres grudniowy - przyznał w rozmowie z Radiem Zielona Góra Filipi Matczak.
Zielonogórzan czeka niezwykle ważny miesiąc, jeśli chodzi o ich przyszłość w Lidze Mistrzów. Jeśli w grudniu ustrzegą się wpadek, wykonają spory krok w kierunku awansu do kolejnej fazy Basketball Champions League. - Mamy przed sobą dwa bardzo ważne mecze u siebie. Najpierw z CEZ Nymburk, który ostatnio wzmocnił się Dardanem Berishą, a później przyjedzie Aris Saloniki. Chcielibyśmy wygrać oba spotkania, by poprawić nasz bilans i optymistycznie patrzyć w przyszłość i awans - skomentował rzucający.
Przed przerwą reprezentacyjną Matczak spędzał na parkiecie mniej minut niż na początku tego sezonu. 24-latek w najbliższym czasie będzie chciał udowodnić swoją przydatność dla zespołu. - Nie był to dla mnie łatwy okres, ale w życiu są wzloty i upadki. Ja zaliczyłem upadek. Przede mną grudzień, w który na pewno wejdę dobrze i będę grał na takim poziomie, na jakim powinienem. Trzeba robić swoje. Dobrze wiem, że potrafię grać w koszykówkę i to udowodnię - dodał Matczak.
ZOBACZ WIDEO: Sławomir Majak: Adam Nawałka ma już plan