W nocy z czwartku na piątek w NBA spotkały się dwie drużyny, które chciały podtrzymać swoje serie: Chicago Bulls serię zwycięstw (do tej pory siedem z rzędu), Cleveland Cavaliers serię wygranych przed własną publicznością (do meczu z Bulls 11 z rzędu). Zespół z Chicago potwierdził swoją dobrą formę z ostatnich dwóch tygodni, jednak nie wystarczyło to, aby pokonać czołowy zespół Konferencji Wschodniej.
Bulls w czwartej kwarcie przegrywali już różnicą 10 punktów, ale nie złożyli broni i zmusili gospodarzy, by do końca walczyli o zwycięstwo. Na 14 sekund przed końcem podopieczni Freda Hoiberga doszli rywali na zaledwie punkcik, ale LeBron James odpowiedział dwoma celnymi rzutami osobistymi, a chwilę później goście zaprzepaścili dwie szanse na doprowadzenie do remisu - najpierw rzut za trzy Krisa Dunna zablokował Dwyane Wade, a poprawka Denzela Valentine'a okazała się nieskuteczna.
LeBron James po raz kolejny zagrał jak kandydat do nagrody MVP w tym sezonie. Tym razem obok swojego nazwiska zapisał 34 punkty (12/23 z gry, 2/5 za trzy, 8/8 z linii rzutów wolnych), dołożył też dziewięć asyst, sześć zbiórek i trzy przechwyty. Bardzo dużym wsparciem dla niego był tej nocy Kevin Love - autor 27 "oczek", a 15 pkt. wniósł z ławki Kyle Korver, wykorzystując m.in. 4 z 6 prób z dystansu.
Bulls już po raz trzeci w tym sezonie ulegli Cavaliers, ale ten mecz między nimi był najbardziej wyrównany ze wszystkich. - Po raz ostatni kiedy graliśmy z nimi, całkowicie nas rozbili. To pokazuje, że wzrastamy jako zespół. Włożyliśmy wiele wysiłku w ten mecz, mieliśmy szansę na wygraną i to jeszcze po zamieszaniu, jakie wcześniej przeszliśmy na lotnisku - przyznał trener Hoiberg.
ZOBACZ WIDEO Chelsea powaliła drużynę Boruca dwoma ciosami - zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Wśród przyjezdnych najlepiej spisał się debiutant, Lauri Markkanen, który zapisał 25 punktów (11/17 z gry). 18 "oczek" dodał Valentine, a 15 wniósł z ławki Nikola Mirotić. Dla Bulls to 21. porażka w tym sezonie, ale pierwsza od nieco ponad dwóch tygodni.
W innym z meczów koszykarze Toronto Raptors wyszarpali na wyjeździe zwycięstwo nad Philadelphią 76ers. Ekipa z Kanady w pewnym momencie spotkania przegrywała już nawet różnicą 22 punktów, ale zdołała wrócić do meczu. Celny rzut DeMara DeRozana na nieco ponad cztery minuty przed końcem wyprowadził Raptors na prowadzenie, które udało im się dowieźć do samego końca.
DeRozan zaliczył jeden z najlepszych występów w swojej karierze. W ciągu 39 minut zapisał aż 45 punktów (13/21 z gry, 6/9 za trzy oraz 13/15 z linii rzutów wolnych). Sześć celnych trójek to jego rekord na parkietach ligi NBA. 23 punkty i 9 asyst dla zwycięzców zanotował Kyle Lowry, popełniając jednakże także siedem strat.
Każdy z zawodników pierwszej piątki 76ers zakończył rywalizację z dwucyfrowym dorobkiem punktowym. Najwięcej, 20, zapisał Ben Simmons. Jednej asysty zabrakło z kolei Dario Sariciowi do triple-double. Skrzydłowy zszedł z parkietu z dorobkiem 18 punktów, 10 zbiórek i 9 asyst. Koszykarze z Filadelfii ponieśli czwartą z rzędu, a ogółem 17 porażkę w trwających rozgrywkach.
Wyniki NBA:
Cleveland Cavaliers - Chicago Bulls 115:112 (29:27, 29:29, 24:23, 33:33)
(James 34, Love 27, Korver 15 - Markkanen 25, Valentine 18, Mirotic 15)
Philadelphia 76ers - Toronto Raptors 109:114 (31:30, 34:22, 23:34, 21:28)
(Simmons 20, Covington, Saric 18 - DeRozan 45, Lowry 23, Ibaka 12)
New York Knicks - Boston Celtics 102:93 (25:15, 29:25, 24:28, 34:25)
(Beasley 32, Kanter 14, Lee 12 - Irving 32, Tatum 17, Smart 10)
Phoenix Suns - Memphis Grizzlies 97:95 (26:25, 34:26, 19:30, 18:14)
(Warren 27, Daniels 14, Jackson 13 - Evans 23, Gasol 13, Green 12)
Utah Jazz - San Antonio Spurs 100:89 (24:17, 26:21, 22:32, 28:19)
(Hood 29, Favors 14, Burks 12 - Forbes 12, Parker 11, Aldridge 11)