Łukasz Koszarek: Gronek przyjmował ciosy, zawodnicy mieli parasol ochronny. To niesprawiedliwe

Newspix / Tomasz Zasinski / 058sport.pl / Na zdjęciu: Łukasz Koszarek
Newspix / Tomasz Zasinski / 058sport.pl / Na zdjęciu: Łukasz Koszarek

Trener Gronek miał trudne zadanie. To on przyjmował na siebie ciosy ze strony kibiców, mediów i środowiska. Wszystko szło na jego konto, a my mieliśmy parasol ochronny. Te złe rzeczy były puszczane nam płazem - mówi Łukasz Koszarek, kapitan Stelmetu.

[b]

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: To największy kryzys od lat w Stelmecie BC?[/b]

Łukasz Koszarek, kapitan Stelmetu BC Zielona Góra: Kryzys? Tak bym tego nie nazwał. Oczywiście prawdą jest fakt, że ostatnio graliśmy słabo, poniżej oczekiwań, ale myślę, że kryzys to za mocne słowo. Po prostu przydarzył się nam słabszy moment, których w przeszłości mieliśmy naprawdę wiele.

Czym jest spowodowany ten słabszy moment? Co nie zagrało w ostatnim czasie?

Uważam, że trochę w naszym zespole kuleje podział ról. Mamy bardzo mocny i wyrównany zespół, w którym nie do końca wiadomo, kto ma jakie obowiązki i zadania. Hierarchia jest bardzo ważna. Będziemy musieli ją na nowo ustalić. Wtedy będzie się nam grało dużo łatwiej. Każdy będzie czuł się komfortowo w drużynie, o ile oczywiście zaakceptuje swoją rolę.

Czy rezygnacja Artura Gronka była zaskoczeniem? Jak wyglądało pożegnanie z trenerem?

Po meczu w Bonn każdy spodziewał się tego, że może dojść do zmiany szkoleniowca. Trener Gronek pożegnał się z każdym indywidualnie, nie było takiej rozmowy przed całym zespołem.

Trener Gronek wziął winę na siebie, ale to byłoby duże uproszczenie, gdyby powiedzieć, że tylko on jest winny. Wydaje się, że chyba w dużym stopniu to wy, zawodnicy przyłożyliście się do zmiany szkoleniowca.

Zgadzam się. Powiem szczerze, że trener Gronek miał bardzo trudne zadanie. To on przyjmował na siebie wszystkie ciosy ze strony kibiców, mediów i środowiska. Wszystko szło na jego konto, a my mieliśmy parasol ochronny. Te złe rzeczy były puszczane nam płazem. To nie było sprawiedliwe wobec niego, tym bardziej, że jako najmłodszy trener w historii PLK wygrał mistrzostwo i Puchar Polski.

Jak pokazuje teraźniejszy sezon, wcale nie jest łatwo być na pierwszym miejscu. Mamy najlepszy skład, a jesteśmy na 4. pozycji w tabeli. Takie gadanie, że każdy by z tym zespołem wygrał mistrzostwo, można wsadzić między bajki. Takie słowa padają ze stron osób, które nie maja za dużego pojęcia.

Dostrzegam pewną zmianę mentalności wśród zielonogórskiej koszykarskiej społeczności. Już ładne porażki czy nikłe zwycięstwo w PLK to za mało dla kibiców. Widać ten wzrost oczekiwań.

Czy trenerowi Gronkowi mimo wszystko nie zabrakło wsparcia ze strony władz klubu?

Nie. Miał ogromne wsparcie, sam chciałbym mieć w przyszłości taki kredyt zaufania, o ile oczywiście zostanę trenerem (śmiech). Zaufanie było ze stron władz, ale tego wsparcia zabrakło ze strony kibiców, lokalnej społeczności, a nawet całej koszykarskiej Polski. Uważam, że młody, polski trener powinien otrzymać takie wsparcie.

Konflikt na linii Dragicević-Gronek miał realne przełożenie na zespół?

To nie był konflikt. Obaj są charakterni i po prostu jeden drugiemu próbował coś czasami udowodnić. Wg. mnie nie miało to wielkiego przełożenia na zespół. Co miało największy wpływ? Słabe wyniki. Gdy się nie wygrywa, to wszystko zaczyna mieć znaczenie. Nawet każde spóźnienie, złe mrugnięcie.

Zobacz inne teksty autora

ZOBACZ WIDEO: "Damy z siebie wszystko" #7. Marek Jóźwiak ostro o prezesach w ekstraklasie

Źródło artykułu: