Spotkanie pomiędzy Stalą Stalowa Wola a BIG STAR-em Tychy rozpoczęło się dość nietypowo, bo o godzinie 20.00. Miało to związek z mecz piłkarzy Stali z Widzewem Łódź. Kibice w hali MOSiR zgromadzili się bardzo licznie. Jeszcze przed rozpoczęciem pierwszej kwarty rozpoczął się doping, który trwał do końcowej syreny i jeszcze chwilę po potyczce. Niesienie tak fantastycznym dopingiem koszykarze Stalówki szybko zdobyli pierwsze punkty. Po nieco ponad minucie gry goście osiągnęli jednak trzypunktowe prowadzenie i było ono najwyższe w całym meczu. Stal pokazała jednak charakter i po niespełna czterech minutach gry po akcji 2+1 Macieja Klimy odskoczyła na 13:5. To było jeszcze i tak mało dla zielono-czarnych. W 7. minucie ponownie trafił Klima i przewaga gospodarzy urosła do 12 oczek. Goście ratowali się trójkami i dobrą grą Łukasza Pacochy i dzięki temu po pierwszej części spotkania było 25:19 dla Stalówki.
Drugą kwartę nerwowo rozpoczęli Stalowcy i po ponad dwóch minutach grania w tej odsłonie zrobiło się 29:27. Goście złapali w końcu właściwy rytm grania i w 17. minucie wyszli na ponowne prowadzenie 35:34. Stal za sprawą Tomasza Andrzejewskiego nie pozwoliła tyszanom odskoczyć i kontrolowała przebieg ostaniach minut tej kwarty. Ostatecznie na przerwę obie drużyny schodziły przy prowadzeni koszykarzy Stali Stalowa Wola 40:37. Stalowcy podobnie jak i BIG STAR grali zrywami. Jeśli zielono-czarni osiągnęli jakąś przewagę natychmiast ją tracili. Przytrafiały się głupie straty czy nieprzemyślane rzuty, co wykorzystywali zawodnicy z Tych.
Trzecia kwarta to popis gry Stalowców. Niesieni szaleńczym dopingiem całej hali gracze ze Stalowej Woli systematycznie powiększali swoją przewagę. Po niecałych 23. minutach poddenerwowany opiekun tyszan, Tomasz Służałek został ukarany przewinieniem technicznym i Stal odskoczyła na 11 punktów przewagi. Koncertowo grająca Stal w połowie tej odsłony osiągnęła najwyższe prowadzenie w całym meczu - 15 oczek. Wydawał się, że koszykarze z Podkarpacia tego pojedynku nie mogą przegrać. A jednak. Gracze z Tych ambitnie walczyli i to okazało się kluczem do zwycięstwa. - Myślę, że pokazaliśmy charakter, ponieważ przegrywaliśmy piętnastoma punktami i doszliśmy Stalówkę i wygraliśmy - stwierdził po sobotniej potyczce zawodnik BIG STAR-u Piotr Pustelnik. Jeszcze w tej kwarcie goście zmniejszyli stratę do ośmiu oczek dzięki skutecznemu rzutowi równo z syreną kończącą tą część meczu.
Emocji w ostatniej odsłonie nie zabrakło. Szybko trójkę rzucił Grzegorz Radwan i zrobiło się 58:53. Mimo tego na niecałe siedem minut do końca po akcji Andrzejewskiego było 65:56. W tym momencie Stalówka stanęła. Zaczęły się przytrafiać głupie straty, nieprzemyślane rzuty, goście systematycznie odrabiali straty. - W końcówce popełniliśmy zbyt dużo strat i to chyba zadecydowało o naszej porażce - powiedział po zakończeniu sobotnich zawodów skrzydłowy Stali, Marek Piechowicz. Bardzo słabe zawody rozegrał Bartłomiej Szczepaniak, który bardzo często gubił piłkę. Na niecałe 2 minuty przed końcem gospodarze prowadzili jeszcze 67:65. Gdyby tylko trafili jakiś rzut zapewne by wygrali. Jednak Piechowicz dwa razy stracił piłkę, a Karol Szpyrka sfaulował na cztery sekundy przed końcem Pacochę, który przy wyniku remisowym dał dwa punkty tyszanom i zrobiło się 67:69. W ostatniej akcji spotkania nie trafił Rafał Partyka i to BIG STAR cieszył się ze zwycięstwa. - W Tychach w pierwszym spotkaniu był podobny wynik, tyle że dla Stali i także były nerwy do końca - zakończył trener gości.
W niedzielę o 18.30 kolejne, czwarte spotkanie tych zespołów. Podobnie jak w sobotę nie zagra w Stali Michał Wołoszyn. - Skręciłem kostkę na piątkowym treningu - powiedział koszykarz ze Stalowej Woli.
Stal Stalowa Wola - BIG STAR Tychy 67:69 (25:19, 15:18, 18:13: 9:19)
Stal Stalowa Wola: Partyka 23 (2x3), Klima 15, Andrzejewski 12, Szpyrka 9 (2x3), Piechowicz 4, Lisewski 2, Szczepaniak 2.
BIG STAR Tychy: Pacocha 27 (3x3), Kulig 13 (1x3), Zmarlak 8 (2x3), Mielczarek 7 (1x3), Frankowski 6 (1x3), Bzdyra 5, Radwan 3 (1x3), Markowicz 0, Pustelnik 0.
Sędziowali: Tomasz Tomaszewski, Karol Nowak, Damian Ottenburger.
Widzów: 1400.
Stan rywalizacji: 1:2 dla BIG STAR-u.