NBA: Timberwolves zmiażdżyli Cavaliers, wielki DeRozan dał zwycięstwo Raptors

AFP / Karl-Anthony Towns i Andrew Wiggins bawili się świetnie podczas ostatniego Weekendu Gwiazd
AFP / Karl-Anthony Towns i Andrew Wiggins bawili się świetnie podczas ostatniego Weekendu Gwiazd

Minnesota Timberwolves nie dali Cleveland Cavaliers żadnych szans i wygrali na własnym parkiecie 127:99. Ważne zwycięstwo po dogrywce zanotowali Toronto Raptors, ale problemów z plecami nabawił się Kyle Lowry.

Minnesota Timberwolves nie żartuje, iż w tym sezonie chce walczyć o wysokie cele. Aktualnie czwarta drużyna Konferencji Zachodniej, z bilansem 26-16 depcze po piętach San Antonio Spurs (27-14) oraz Houston Rockets (28-11). Podopieczni Toma Thibodeau dali mały pokaz swoich możliwości, dominując wicemistrzów NBA. Timberwolves pokonali Cleveland Cavaliers aż 127:99.

Andrew Wiggins zdobył 25 "oczek", Jimmy Butler miał ich 21, a drużyna z Minneapolis prezentowała się tak dobrze, że w pewnym momencie prowadziła nawet 41 punktami. Było to w końcówce trzeciej kwarty, dokładnie 96:55 dla Leśnych Wilków. Obu trenerów, zważając na rozstrzygnięty już wynik we wczesnej fazie spotkania, nie eksploatowało swoich liderów.

- Zrobiliśmy to, co powinniśmy robić w domu. Jesteśmy naprawdę dobrym zespołem. Oni też są naprawdę dobrą drużyną, tym razem spudłowali wiele rzutów, które normalnie zawsze trafiają. Wszyscy to wiemy. Zobaczymy ich ponownie w meczu na wyjeździe i mam nadzieję, że zagramy w ten sam sposób, jak teraz - mówi Andrew Wiggins.

Co ciekawe, u Kawalerzystów zawodnicy pierwszej piątki mieli wspólnie zaledwie 28 punktów - LeBron James 10, Isaiah Thomas 9, Kevin Love 4. Czterokrotny MVP spędził na parkiecie 27 minut i w tym czasie miał też osiem zbiórek i pięć asyst, ale na niewiele się to zdało. Ich najlepszym strzelcem był Jeff Green, autor 22 "oczek". Thomas za ostry faul, uderzenie w twarz Wigginsa, został wyrzucony z parkietu w połowie trzeciej odsłony.

James w tym meczu miał wskaźnik plus/minus na poziomie -39, najgorszy w blisko 15-letniej karierze. Ale nie jest to coś, co zabolałoby trzykrotnego mistrza NBA. - Wygrywałem mecze i miałem zły wskaźnik plus/minus już wcześniej, więc co to ma za znaczenie? Nie jest to ostateczny wymiernik. Nie obchodzi mnie żadne cholerne plus/minus - mówi LeBron.

DeMar DeRozan zadbał o to, żeby Toronto Raptors opuszczali Nowy Jork z uśmiechami na twarzach, ale nawet pomimo zwycięstwa po dogrywce, nie do końca tak było. Problemów nabawił się Kyle Lowry, rozgrywający przy stanie 111:111, walcząc o zbiórkę, runął na parkiet. Ciężko było mu się w ogóle podnieść, uskarżał się na ból pleców. Ostateczna diagnoza nie jest jeszcze znana, w Kanadzie liczą, iż nie okaże się to nic poważnego. Ale na takie niestety wyglądało.

Pod nieobecność Lowry'ego w końcówce dogrywki DeRozan wziął ciężar na swoje barki i celnym rzutem z faulem rywali na 26 sekund przed końcem meczu zapewnił Raptors tryumf 114:113. Ostatecznie rzucający zdobył 35 punktów. - Opieramy na Kyle'u bardzo dużo, on robi dla nas absolutnie wszystko, to nasz generał na parkiecie. Jest ciężko, kiedy go nie ma, ale musimy znaleźć odpowiednie rozwiązanie nawet wtedy - komentuje DeRozan.

Houston Rockets w ostatnim czasie nie wiedzie się dobrze. Bez Jamesa Hardena o zwycięstwa zdecydowanie ciężej, ale i z nim w składzie Teksańczycy miewali ostatnio sporo problemów. Dlatego pokonanie Bulls w Chicago jest dla nich naprawdę cenne. - Cały zespół musi grać dobrze i twardo, ponieważ mamy niewielki margines błędu. Musimy prezentować konsekwentną koszykówkę przez cały mecz - mówi ich strzelec, Eric Gordon.

Podopieczni Mike'a D'Antoniego trafili 20 na 54 oddane rzuty zza łuku, 8 na 13 w pierwszej kwarcie, a 7 na 16 w czwartej. Pomiędzy tymi fragmentami byli 5 na 25, ale ostatecznie bez większych problemów uporali się z Chicago Bulls i dopisali na swoje konto 28. zwycięstwo w sezonie. Ten mecz zakończył się wynikiem 116:107. Eric Gordon i Chris Paul rzucili po 24 punkty, Gerald Green dodał 22, a Clint Capela uzbierał 15 "oczek" i 16 zbiórek.

Golden State Warriors zanotowali właśnie piąte zwycięstwo z rzędu, a bilans 33-8 umiejscawia ich na samym szczycie NBA. Obrońcy tytułu tym razem pokonali Denver Nuggets 124:114, a 32 punkty i dziewięć zbiórek miał Stephen Curry. Draymond Green dodał 23 "oczka", sześć zbiórek oraz 10 kluczowych podań. Kevin Durant nie zagrał w trzecim kolejnym meczu.

Wyniki:

Indiana Pacers - Milwaukee Bucks 109:96 (37:16, 27:22, 24:27, 21:31)
(Sabonis 17, Oladpio 15, Young 15, Turner 15, Bogdanovic 11, Collison 11 - Middleton 19, Antetokounmpo 17, Brogdon 12, Henson 12)

Brooklyn Nets - Toronto Raptors 113:114 po dogrywce (19:26, 25:19, 27:33, 36:29, 6:7)
(Dinwiddie 31, Crabbe 20, Allen 14, Hollis-Jefferson 14 - DeRozan 35, Valanciunas 21, Lowry 18)

Chicago Bulls - Houston Rockets 107:116 (22:35, 33:25, 21:27, 31:29)
(Portis 22, Dunn 19, Valentine 19, Markkanen 16 - Gordon 24, Paul 24, Green 22, Capela 18)

Minnesota Timberwolves - Cleveland Cavaliers 127:99 (32:18, 37:24, 33:25, 25:32)
(Wiggins 25, Butler 21, Gibson 16 - Green 22, Korver 19, Wade 13)

New Orleans Pelicans - Detroit Pistons 112:109 (37:34, 22:22, 27:28, 26:25)
(Davis 30, Moore 23, Cousins 20 - Harris 25, Bradley 24, Drummond 16, Smith 16)

Sacramento Kings - San Antonio Spurs 100:107 (25:21, 31:25, 20:27, 24:34)
(Cauley-Stein 22, Bogdanovic 16, Temple 16, Fox 11 - Aldridge 31, Bertans 28, Mills 14)

Golden State Warriors - Denver Nuggets 124:114 (37:28, 27:29, 29:24, 31:33)
(Curry 32, Green 23, Thompson 19 - Harris 22, Jokic 22, Lyles 21, Murray 21, Plumlee 12)

Los Angeles Clippers - Atlanta Hawks 108:107 (32:25, 26:22, 22:30, 28:30)
(Williams 34, Jordan 25, Williams 15 - Prince 20, Schroder 18, Bazemore 13, Ilyasova 13)

ZOBACZ WIDEO Anita Włodarczyk: Zabrakło truskawki na torcie. Kontuzja zabrała mi rekord świata

Komentarze (0)