Nie da się ukryć, że mistrzowie Polski w pełni zasłużyli na wygraną z Besiktasem Stambuł. Przez większość meczu drużyna prowadzona przez Andreja Urlepa grała lepiej od lidera grupy D, koniec końców sprawiając sporą niespodziankę. - Wygrana jak najbardziej cieszy. Było konkretne widowisko, Stelmet Enea BC podobał się, czuliśmy moc. Trzeba brnąć w tym kierunku, by ta moc nadal była z nami. Fajnie graliśmy i to zwycięstwo bardzo raduje - skomentował Filip Matczak.
Wygraną z Besiktasem, Stelmet Enea BC nieco poprawił swój bilans w Lidze Mistrzów, jednak przed zielonogórzanami jeszcze długa droga, by wywalczyć miejsce pozwalające na dalszą rywalizację w europejskich rozgrywkach. - Przed nami kolejne mecze. Nie ukrywajmy, że nasza sytuacja w Lidze Mistrzów jest jaka jest. Jest co nadrabiać - przyznał.
Choć Matczak we wtorkowym pojedynku spędził na parkiecie niespełna 10 minut, to dołożył sporą cegiełkę do sukcesu mistrzów Polski. 24-latek wniósł do drużyny ogromną energię. - Po prostu miałem dać ze swojej strony jak największą agresję w obronie i ataku. Myślę, że tak będzie w każdym spotkaniu. Tego wymaga ode mnie trener. Chce, żebym wnosił energię. Będę dążył do tego, by w każdym meczu tak było, bym energicznie wchodził w grę i dawał od siebie to, co najlepsze - powiedział Matczak, który w starciu z Besiktasem oprócz pięciu punktów zebrał też trzy piłki i zanotował dwa przechwyty.
ZOBACZ WIDEO Kołodziejczyk: Niesamowity zjazd Krychowiaka. Powinien odejść