Do końca nie było wiadomo czy zagra, poprzedni mecz opuścił z powodu kontuzji ramienia. Kyrie Irving zaczął mecz w wyjściowej piątce i rozegrał kapitalne spotkanie. Zdobył 40 punktów - 14/23 z gry, w tym 5/7 za trzy, dokładając do swojego dorobku także siedem zbiórek i pięć asyst. To drugi najlepszy występ lidera Boston Celtics w tym sezonie, po tym jak 47 oczek zaaplikował Dallas Mavericks.
Sam Irving jednak meczu nie wygrał, a wszystko z powodu trzeciej kwarty. W niej koszykarze z Florydy zdobyli aż 20 punktów więcej od liderów Wschodu i mimo szaleńczej pogoni gospodarzy w ostatniej odsłonie, ostatecznie wygrana padła łupem przyjezdnych.
Wygrana gości jest niespodzianką. Przed początkiem niedzielnej potyczki Magic mieli bilans 13-32 i zajmowali ostatnie miejsce na Wschodzie, obecnie awansowali oczko wyżej. Celtowie nadal są liderami konferencji, ale zanotowali serię trzech kolejnych porażek, co zdarzyło im się po raz pierwszy w bieżących rozgrywkach.
22 punkty dla gości zdobył Elfrid Payton, trzy mniej dołożył Evan Fournier. Kluczowa była gra zmienników - zaledwie osiem punktów rezerwowych Celtics i aż 38 oczek po stronie Magii. Po 10 punktów dorzucili Mack i Augustin.
Boston Celtics - Orlando Magic 95:103 (29:28, 30:30, 12:32, 24:13)
(Irving 40, Brown 17, Morris 12 - Payton 22, Fournier 19, Gordon 11)
ZOBACZ WIDEO Mertens dał wygraną Napoli, grał Zieliński. Zobacz skrót meczu z Atalantą [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS 1]