W trzeciej kwarcie Stelmet Enea BC Zielona Góra prowadził z Nanterre 92 61:38. W tym momencie mistrzowie Polski uwierzyli, że zwycięstwo mają już w kieszeni. To był duży błąd. Francuzi w ostatniej odsłonie odrobili niemal całą stratę do biało-zielonych i doprowadzili do nerwowej końcówki.
- Można powiedzieć, że trzy kwarty były super, graliśmy w nich bardzo dobrze, walczyliśmy, przez 30 minut trudno się było o coś przyczepić. Później "zakrztusiliśmy się" myśleniem, że jesteśmy już zwycięzcami. Najtrudniej jest postawić kropkę nad "i". Rywal rzucił wszystko, co miał i zrobiło się bardzo nerwowo. Popełnialiśmy błędy, gra przestała się układać, nie broniliśmy. Było ciężko - przyznał Łukasz Koszarek.
Koniec końców Stelmet Enea BC pokonał ekipę z Nanterre 85:82, choć w ostatnich fragmentach Andrej Urlep nie mógł skorzystać z Koszarka, który zszedł na ławkę rezerwowych po piątym faulu. Co ciekawe, trener biało-zielonych nie postawił wówczas na drugiego z rozgrywających - Alejandroa Hernandeza, a na Thomasa Kelatiego. - Po pierwsze Alejandro jest z nami krótko, a po drugie Thomas takich końcówek rozegrał w swoim życiu bardzo wiele. Dzięki jego spokoju i doświadczeniu, i tym razem świetnie rozegrał końcówkę. Dla niego to nie było nic nowego - skomentował reprezentant Polski.
Po wygranej z Nanterre 92 Stelmet Enea BC jest o krok od awansu do kolejnej fazy Ligi Mistrzów. Przed zielonogórzanami jeszcze jeden mecz rundy grupowej - za tydzień biało-zieloni zmierzą się na wyjeździe z CEZ Basketball Nymburk. - Miesiąc temu nikt nie spodziewał się, że to się tak potoczy. Zachowajmy jednak spokój, bo został jeszcze jeden, najtrudniejszy krok. Nymburk u siebie gra o wiele lepiej niż na wyjazdach, a u nas nas ograł. Super, że do Czech pojadą z nami kibice - dodał Koszarek.
ZOBACZ WIDEO #dziejsiewsporcie: zjawiskowa partnerka siatkarza z PlusLigi. Zobacz zdjęcia!"