[tag=797]
Cleveland Cavaliers[/tag] przez trzy lata z rzędu meldowali się w wielkim finale NBA, nie mając sobie równych w Konferencji Wschodniej. Sezon 2017/18 jest jednak dla nich najcięższy od czasu powrotu LeBrona Jamesa do Ohio. W Cleveland już nie mówi się o mistrzostwie.
- Nie mam wątpliwości, że osiągniemy awans do play-offów. Właściwie jestem tego pewien - przyznał niedawno szkoleniowiec Kawalerzystów, Tyronn Lue.
Te słowa chyba najlepiej oddają kryzys, jaki dopadł jego podopiecznych. Cavaliers przegrali 12 z ostatnich 18 spotkań i choć wciąż zajmują trzecie miejsce na wschodzie, bliżej im do wypadnięcia poza ósemkę, niż do prowadzących Boston Celtics.
Problemem Cavs jest przede wszystkim postawa zawodników po bronionej stronie parkietu. W ostatnich 18 spotkaniach Cavaliers pozwalali rywalom zdobywać średnio 111 punktów na mecz, co było trzecim najgorszym wynikiem w całej lidze. Dodatkowo pozo grą pozostaje jeden z podstawowych zawodników, Kevin Love, który pauzuje ze względu na złamaną rękę.
- Przygotowujemy się, podchodzimy profesjonalnie do swoich obowiązków i będziemy walczyć. Nadal jesteśmy na dobrym miejscu. Mamy w zespole możliwości, aby grać lepszą koszykówkę. Musimy nad tym zapanować - dodał trener.
Niewkluczone też, że tuż przed zamknięciem okienka transferowego w NBA (8 lutego), Cavaliers dokonają wzmocnień. W tym kontekście mówi się ostatnio o możliwości pozyskania DeAndre Jordana z Los Angeles Clippers, albo Kemby Walkera z Charlotte Hornets.
ZOBACZ WIDEO: Piorunujący początek Romy na wagę przełamania. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]