Powiało optymizmem po godnym pożegnaniu Rosy z LM. "To dopiero początek drogi"

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: koszykarze Rosy Radom
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: koszykarze Rosy Radom

We wtorkowy wieczór Rosa Radom godnie pożegnała się z Ligą Mistrzów, pokonując u siebie Petrol Olimpiję Lublana 75:58. - Ten mecz pokazał, jak powinniśmy grać. Musimy przenieść to na rozgrywki ligowe - mówili Wojciech Kamiński i Michael Fraser.

Od długiego czasu było wiadomo, że Rosa Radom nie ma szans na awans do kolejnej fazy Basketball Champions League. Mimo wszystko, bardzo zmobilizowana przystąpiła do ostatniego meczu w tych rozgrywkach, z Petrol Olimpiją Lublana. Wygrała 75:58, zapewniając sobie zwycięstwo w ostatniej kwarcie. Po pierwszej odsłonie prowadziła nieznacznie, bo 15:13. - Myślę, że byliśmy blisko rywala w pierwszej kwarcie. Nie mieliśmy jednak na tyle dużo energii, aby pokonać go na wyjeździe - przyznał Jordan Morgan, najlepszy zawodnik gości.

- Pozwoliliśmy Rosie dyktować tempo gry i fizyczność. Nasz brak energii spowodował dużą ilość strat. Zgubiliśmy piłkę 19 razy, a to zdecydowanie za dużo w meczu na obcym terenie, jeśli chcemy myśleć o zwycięstwie - kontynuował podkoszowy. Dla porównania - gospodarze zanotowali 12 strat. - Nie mieliśmy odpowiedniego podejścia. Ponadto nie byliśmy przygotowani na fizyczną grę Rosy, która od początku zdominowała wydarzenia na parkiecie - dodał autor double-double: 17 punktów i 12 zbiórek. Ponadto miał trzy asysty, dwa przechwyty i dwa bloki, kończąc zawody z najwyższym wskaźnikiem efektywności ze wszystkich graczy: +27.

Zoran Martić nie będzie więc miło wspominał powrotu do Polski. - W ostatnim czasie nie mieliśmy szczęścia, ponieważ przystąpiliśmy do tego meczu bez trzech kontuzjowanych zawodników. To był największy problem, z jakim musieliśmy sobie poradzić, i od tego trzeba zacząć. Niemniej jednak, nie jestem zadowolony z postawy, jaką zaprezentowaliśmy w tym spotkaniu. 19 strat w naszym wykonaniu było kluczowych. Różnica punktowa na koniec meczu jest zbyt duża, ale nie można odmówić Rosie, że zasłużyła na to zwycięstwo i odniosła je w dobrym stylu - skomentował były trener Trefla Sopot.

Z kolei w dobrym nastroju po swoim pierwszym i zarazem ostatnim występie w Lidze Mistrzów był Michael Fraser. - Byliśmy po prostu lepszą drużyną. Wiemy, co robić, tylko musimy grać zespołowo, wspierać się nawzajem. Nie było mnie tutaj wcześniej, ale myślę, że to zwycięstwo, ten moment powinniśmy przenieść na rozgrywki ligowe i kontynuować dobrą grę w ekstraklasie. Ta wygrana doda nam pewności siebie - nie miał wątpliwości Kanadyjczyk, który w dobrym stylu zadebiutował w europejskich zmaganiach i przed publicznością zgromadzoną w Hali MOSiR-u, notując siedem punktów i tyle samo zbiórek przez 22,5 minuty spędzone na parkiecie.

Zadowolony mógł być także Wojciech Kamiński. - Zagraliśmy dobrze przede wszystkim w defensywie. Kluczowa była ostatnia kwarta, kiedy zdobyliśmy kilka łatwych punktów z kontrataku, po dobrej obronie - podkreślił trener Rosy. Czwartą część jego podopieczni wygrali 26:9. - To było dla nas bardzo ważne zwycięstwo, ale to dopiero początek drogi i powrotu na właściwe tory. Ten mecz pokazał, jak powinniśmy grać w obronie i również po drugiej stronie parkietu - zakończył.

ZOBACZ WIDEO Jacek Gmoch o książce. "Niech wrogowie się nie boją"

Komentarze (0)