New York Knicks w drugiej kwarcie meczu z Washington Wizards prowadzili nawet 68:41. Mało kto spodziewał się wówczas, iż ten mecz zakończy się wynikiem korzystnym dla stołecznych. Ale tak się właśnie stało. Bradley Beal pokazał cały swój kunszt, zdobył 36 punktów (14/22 z gry, 4/7 za trzy), pięć zbiórek, siedem asyst, trzy przechwyty i dwa bloki w 43 minuty, a Czarodzieje ostatecznie zwyciężyli w Madison Square Garden 118:113.
W pierwszej połowie nie do zatrzymania był Tim Hardaway Jr., który miał w sumie 37 "oczek", ale później zdecydowanie osłabł. Bez jego celnych rzutów Knicks zaczęli tracić przewagę, co ostatecznie doprowadziło do ich ósmej porażki z rzędu. Brak kontuzjowanego Kristapsa Porzingisa daje się we znaki.
- Trzeba na to spojrzeć z dwóch stron. Z jednej na pewno nie chcesz brać udział w takich meczach, ale z drugiej to wspaniałe, że wygraliśmy to spotkanie i możemy być z tego dumni. Wygraliśmy ten mecz, ale cały czas nie możemy wychodzić na parkiet z takim typem koncentracji i energii, ponieważ później to przysparza nam problemy. Gdybyśmy się nie poprawili, równie dobrze mogliśmy przegrać 30 lub 40 punktami - mówi Bradley Beal.
Marcin Gortat w meczu przeciwko Knicks grał przez 22 minuty. Polak w tym czasie rzucił sześć punktów, zebrał osiem piłek, miał trzy asysty i przechwyt. Wykorzystał 3 na 7 oddanych prób. Jego zmiennik, Francuz Ian Mahinmi dał Wizards cenne 17 "oczek" z ławki rezerwowych i również zanotował osiem zbiórek. Wizards z bilansem 33-24 plasują się na czwartym miejscu w Konferencji Wschodniej. Gonią Cleveland Cavaliers (34-22), a uciekają przed Milwaukee Bucks (32-24) i Indianą Pacers (33-25).
ZOBACZ WIDEO: Michał Bugno z Pjongczangu: Za każdym z polskich skoczków ciągną się koreańskie demony
Houston Rockets i ich sympatycy spędzą Weekend Gwiazd w fantastycznych nastrojach, drużyna z Teksasu w ostatnim meczu przed przerwą pokonała Sacramento Kings 100:91 i zanotowała 10. tryumf z rzędu. Bilans 44-13 robi niesamowite wrażenie. Co jeszcze warto podkreślić, Warriors przegrali swój mecz, a więc Rockets zostali samodzielnymi liderami Konferencji Zachodoniej i całej NBA.
Ale w Houston nie zamierzają spoczywać na laurach. Dziennikarze pytali zawodników, czy ich drużyna może być jeszcze lepsza. - Absolutnie - odparł Chris Paul, a James Harden powiedział "oczywiście" jeszcze przed zakończeniem pytania. Rakiety celują w samo mistrzostwo NBA i trzeba przyznać, iż mają na to szanse.
Brodacz w 35 minut wywalczył 28 punktów, dziewięć zbiórek i dziewięć asyst. Chris Paul 17 ze swoich 19 punktów rzucił w drugiej kwarcie, która padła łupem jego drużyny w stosunku 35:20. W barwach Rockets zadebiutował ponadto Joe Johnson. Nie był to być może wymarzony występ, bo strzelec miał tylko 2 na 9 z gry, ale Rockets z pewnością jeszcze będą mieć z niego duży pożytek.
Swoje serie przedłużyli też Toronto Raptors (pokonali Bulls 122:98) i Utah Jazz (ograli Suns 107:97). Ci pierwsi, liderzy Wschodu do siedmiu wygranych z rzędu, a Jazzmani z Salt Lake City tryumfowali po raz 11 i są coraz bliżej strefy play off.
Ostatnich dni drużyna Boston Celtics na pewno nie może zaliczyć do udanych. Bolesna porażka w TD Garden z Cleveland Cavaliers, teraz porażka u siebie także z Los Angeles Clippers. Katem Celtów okazał się DeAndre Jordan, który zdominował wydarzenia pod koszem i zaliczył jeden z najlepszych występów w swojej karierze.
29-latek właśnie w takich meczach potwierdza, że miano czołowego środkowego w NBA nie wzięło się z nikąd. Jordan miał aż 30 punktów, 13 zbiórek, trzy asysty i cztery przechwyty. Wykorzystał 11 na 14 oddanych rzutów z pola oraz aż 8 na 9 osobistych. - Trafił swoje rzuty wolne. Żartowaliśmy sobie, że kiedy poczuje "gorącą rękę", niech rzuca dalej- mówi zadowolony trener Doc Rivers.
Postawa Jordana okazała się kluczowa dla wyniku meczu, Clippers pokonali Celtics 129:119. U nich Kyrie Irving dwoił się i troił, trafił 5 na 7 rzutów zza łuku i zdobył 33 "oczka", ale nawet to okazało się zbyt mało. Problemy z celnością mieli Terry Rozier i Jayson Tatum.
Anthony Davis znów siał postrach. Odczuli to tym razem LA Lakers, podkoszowy zaaplikował im aż 42 punkty w tylko 33 minuty spędzone na parkiecie. New Orleans Pelicans roznieśli drużynę z Hollywood 139:117, a pierwszą kwartę zwyciężyli 46:33. - Lakers często zmieniali krycie i Anthony'ego krył o wiele niższy przeciwnik. On wykorzystywał tę przewagę doskonale - mówi trener Alvin Gentry.
W pierwszej odsłonie doszło do spięcia na linii Rajon Rondo - Isaiah Thomas i obaj zostali wyrzuceni z parkietu, później sędziowie odesłali do szatni także szkoleniowca Jeziorowców Luke'a Waltona.
Kevin Durant zdobył 50 punktów (17/27 z gry, 6/14 za trzy, 10/10 osobistych), ale nie wystarczyło to, żeby pokonać dobrze dysponowanych Portland Trail Blazers. U nich wielkie rzeczy robił duet Damian Lillard - C.J. McCollum. Ten pierwszy rzucił 44 "oczka", a McCollum miał ich 29.
Mistrzowie NBA robili wszystko, co w ich mocy, żeby przystąpić do Weekendu Gwiazd w dobrych humorach, ale nie udało im się dogonić i pokonać Trail Blazers. "Tylko" po 17 punktów mieli Stephen Curry i Klay Thompson. Ten drugi chybił też ważny rzut, który mógł dać Warriors prowadzenie w samej końcówce.
Wyniki:
Detroit Pistons - Atlanta Hawks 104:98 (22:14, 23:19, 37:28, 22:37)
(Smith 22, Bullock 15, Johnson 14 - White III 15, Prince 14, Taylor 13)
Orlando Magic - Charlotte Hornets 102:104 (26:20, 27:34, 25:31, 24:19)
(Hezonja 21, Augustin 16, Speights 16, Fournier 13 - Howard 22, Walker 20, Lamb 17)
Philadelphia 76ers - Miami Heat 104:102 (20:29, 19:33, 34:19, 31:21)
(Saric 19, Simmons 18, Belinelli 17 - Johnson 22, Dragic 18, Whiteside 16)
Brooklyn Nets - Indiana Pacers 103:108 (23:22, 31:32, 25:19, 24:35)
(Crabbe 24, Carroll 21, Russell 18 - Oladipo 25, Joseph 15, Bogdanovic 14)
New York Knicks - Washington Wizards 113:118 (39:26, 33:25, 15:39, 26:28)
(Hardaway Jr. 37, Beasley 16, Kanter 14 - Beal 36, Porter Jr. 22, Mahinmi 17)
Boston Celtics - Los Angeles Clippers 119:129 (25:34, 32:27, 34:32, 28:36)
(Irving 33, Horford 20, Rozier 13, Morris 13 - Jordan 30, Harris 21, Gallinari 20)
Chicago Bulls - Toronto Raptors 98:122 (33:27, 16:34, 27:34, 22:27)
(Portis 18, Markkanen 14, LaVine 11 - Ibaka 20, Lowry 20, Valanciunas 14)
Houston Rockets - Sacramento Kings 100:91 (20:25, 35:20, 17:18, 28:28)
(Harden 28, Paul 19, Capela 13 - Bogdanovic 20, Temple 13, Cauley-Stein 12, Jackson 12, Hield 12)
Memphis Grizzlies - Oklahoma City Thunder 114:121 (33:34, 20:39, 31:19, 30:29)
(Harrison 28, Evans 23, Martin 17 - George 28, Westbrook 23, Anthony 19)
New Orleans Pelicans - Los Angeles Lakers 139:117 (46:33, 33:33, 24:25, 36:26)
(Davis 42, Holiday 24, Miller 19 - Kuzma 23, Ingram 21, Randle 20)
Utah Jazz - Phoenix Suns 107:97 (27:23, 23:18, 22:30, 35:26)
(Mitchell 24, O'Neale 19, Favors 18 - Booker 28, Jackson 22, Len 14)
Portland Trail Blazers - Golden State Warriors 123:117 (40:27, 23:24, 29:36, 31:30)
(Lillard 44, McCollum 29, Nurkic 17 - Durant 50, Curry 17, Thompson 17, Green 16)