Nowy lider w NBA. Rakiety nadają ton rozgrywkom

Getty Images / Tom Pennington / Na zdjęciu: James Harden
Getty Images / Tom Pennington / Na zdjęciu: James Harden

Houston Rockets, dzięki zwycięstwu z Sacramento Kings, i przy jednoczesnej porażce Golden State Warriors, jeszcze przed ASW wdrapali się na fotel liderów NBA.

W tym artykule dowiesz się o:

Dzięki temu James Harden i spółka Weekend Gwiazd w Los Angeles spędzą w znakomitych nastrojach. Ich aktualny bilans (44-13) mówi wszystko. W chwili obecnej nie ma lepszej ekipy w lidze. Dla lidera Houston Rockets jest to w chwili obecnej powód do pełni zadowolenia. Przewodzący w statystyce najlepszych strzelców, wicelider asyst - tak właśnie gra jeden z głównych kandydatów do nagrody dla MVP sezonu zasadniczego.

Maraton przed All-Star Weekend Rakiety zakończyły serią 10 zwycięstw, która wywindowała ich przed Golden State Warriors, którzy byli liderami Konferencji Zachodniej oraz całej NBA przez bardzo długi czas. Jednak w trakcie gdy podopieczni Mike'a D'Antoni'ego notowali swój wyżej wspomniany streak, mistrzowie ligi zanotowali bilans 6-4, co pokazuje, że w stosunkowo krótkim czasie oddali swoje panowanie.

Dzięki temu Harden może się czuć niemal po królewsku. Bycie najlepszym strzelcem rozgrywek, idące w parze z przewodzeniem całej lidze, to powód do nie lada satysfakcji. A słowo "niemal" padło dlatego, gdyż w kwestii asyst ogląda plecy Russella Westbrooka, ale w końcu nie można mieć wszystkiego. Czy jednak Rockets mogą być jeszcze lepsi niż są w tej chwili? - Absolutnie! - stwierdził krótko Chris Paul, który przed sezonem zasilił szeregi klubu. - Oczywiście - dodał z kolei Harden.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Joanna Jędrzejczyk przedstawiła nowego pupila

Na Zachodzie zapowiada się więc pasjonujący finisz i walka prawdopodobnie do samego końca o wysoką stawkę, czyli przewagę parkietu w play-offach. Zespołom z Houston oraz Oakland (44-14) nikt już nie powinien zagrozić. San Antonio Spurs mają bowiem bilans 35-24 i zamiast gonić prowadzącą dwójkę, będą oni zmuszeni skupić się na obronie miejsca na podium, co zapewne nie będzie sprawą prostą.

Rockets udowadniają ostatnio, że muszą być traktowani jako jeden z dwóch głównych kandydatów do mistrzostwa. Odpowiednio zbilansowany skład, błyski ofensywne Hardena, kunszt Paula czy choćby eksplozja formy Clinta Capeli, to coś, co na ten moment daje pozycję lidera. Czy w czerwcu to właśnie w Teksasie cieszyć się będą z mistrzowskich pierścieni?

Komentarze (0)