Gasper Okorn (trener, Energa Czarni Słupsk): Gratulacje dla Turowa za trzecią wygraną. Pierwsza połowa to było najlepsze dwadzieścia minut, jakie rozegraliśmy w tej serii. Nie wiem, co się stało w trzeciej kwarcie. Po początku 20:0 nie byliśmy gotowi, żeby wrócić. Gospodarze wyszli z szatni bardzo zmobilizowani, a my nie byliśmy w stanie na to odpowiedzieć.
Paweł Turkiewicz (trener, PGE Turów Zgorzelec): Cieszę się ze zwycięstwa. Zagraliśmy jak zespół o dwóch twarzach. W pierwszej połowie to nie była nasza koszykówka. Byliśmy pozbawieni agresywności i tego, co zakładaliśmy sobie przed spotkaniem. Bardzo pasywnie podeszliśmy do zawodów i po raz kolejny na zbyt dużo pozwoliliśmy drużynie ze Słupska. Nasza defensywa szwankowała i daliśmy sobie rzucić 42 punkty na własnym parkiecie, co oczywiście stanowiło problem. Po przerwie byliśmy bardzo mocno zmotywowani, za co dziękuję swoim zawodnikom. Zdajemy sobie sprawę z rangi spotkania. Graliśmy bardzo agresywnie, a początek był rewelacyjny - 20:0. Później już tylko kontrolowaliśmy wynik do samego końca. Cieszę się, ale ciągle powtarzam, że trzeba wygrać cztery spotkania, aby znaleźć się w finale. Jest 3:2 i trzeba stąpać po ziemi.
Paweł Leończyk (skrzydłowy, Energa Czarni Słupsk): Gratulacja dla drużyny Turowa. Nasz trener powiedział już wszystko. Pierwszą połowę zagraliśmy bardzo dobrze, ale nie wiem, co się z nami dzieje po przerwie, szczególnie w trzeciej kwarcie. Ciężko jest mi to wytłumaczyć. Mobilizujemy się w szatni i każdy z nas chce dobrze zacząć drugą połowę, ale wychodzi inaczej. To jest nasza bolączka. Nie wiem, skąd to się bierze i musimy nad tym popracować. Wracamy do Słupska na następny mecz i mam nadzieję, że będzie 3:3 i wrócimy do Zgorzelca na siódme spotkanie.
Krzysztof Roszyk (skrzydłowy, PGE Turów Zgorzelec): Gratulacje dla przeciwników, którzy zagrali świetną koszykówkę, szczególnie do przerwy. Był to dla nas ciężki mecz. Czarni do przerwy kontrolowali przebieg gry na parkiecie, bowiem grali mądrze i wykorzystywali nasze słabe punkty. Na drugą połowę wyszliśmy bardziej zmotywowani. Po przerwie nie mieliśmy już nic do stracenia, bowiem przegrana mogłaby się dla nas bardzo źle skończyć. Zagraliśmy agresywnie i to przyniosło oczekiwane rezultaty. Najpierw wyrównaliśmy, a później osiągnęliśmy prowadzenie i kontrolowaliśmy grę do końca spotkania. Gratulacje dla chłopaków, którzy naprawdę wykazali się wspaniałą grą, zarówno w obronie, jak i ataku. Dziękuję także publiczności za dobry doping.