NBA: Wizards zatrzymali Cavaliers i zepsuli przywitanie ich nowych zawodników, krótki występ Marcina Gortata

Getty Images / Kirk Irwin / Na zdjęciu: LeBron James
Getty Images / Kirk Irwin / Na zdjęciu: LeBron James

Działo się w NBA w pierwszym dniu po Weekendzie Gwiazd! Washington Wizards niespodziewanie pokonali Cleveland Cavaliers 110:103, a Philadelphia 76ers w ostatnią minutę meczu od stanu 110:115, doprowadzili do wyniku 116:115 i wygrali.

Był Weekend Gwiazd w Los Angeles, były trzy dni przerwy - NBA wróciła w ligowym wydaniu i od razu działo się sporo ciekawych rzeczy. Cleveland Cavaliers mieli na swoim koncie cztery zwycięstwa z rzędu, nowi zawodnicy szybko zaaklimatyzowali się w zespole wicemistrzów NBA i zaczęto spekulować, iż te zmiany mogą zaprowadzić tę drużynę ponownie do Finału NBA. Być może tak będzie, na razie ich debiut przed kibicami w Ohio zepsuli jednak Washington Wizards, dla których to wręcz bezcenny sukces.

Larry Nance Jr., Jordan Clarkson, Rodney Hood wspólnie zdobyli tylko 23 punkty z ławki rezerwowych, a George Hill miał 0 na 4 za trzy i sześć "oczek" - na pewno nie tak ci koszykarze wyobrażali sobie pierwszy mecz w hali Quicken Loans Arena w winno-złotych barwach. Cavaliers ponadto umieścili w koszu zaledwie 8 na 35 rzutów zza linii 7 metrów i 24 centymetrów, co szybko obrazuje, z czym mieli problem. Dla stołecznych to była woda na młyn.

Bradley Beal wywalczył 19 punktów i miał dziewięć asyst, Kelly Oubre i Tomas Satoransky dodali po 17 "oczek", a Czarodzieje niespełna cztery minuty przed końcem prowadzili nawet 104:93. LeBron James włączył wówczas tryb dominacji, w pojedynkę doprowadził do wyniku 101:104, a następnie 103:106, lecz kluczowe dwa "oczka" rzucił Beal, a James w następnym posiadaniu, 18 sekund przed końcem chybił dwa wolne. Tomas Satoransky ustalił finalny wynik, wykorzystując właśnie dwie próby osobiste, spotkanie zakończyło się rezultatem 110:103.

- Triumfowaliśmy wspólnie. Pokazaliśmy wielką determinację, a to cieszy, bo właśnie o tym rozmawialiśmy. Odporność, to coś, co trzeba mieć w tej lidze. Pokazaliśmy, że potrafimy. Musimy to kontynuować - mówi trener stołecznych, Scott Brooks. Jego zespół notuje aktualnie serię trzech wygranych.

LeBron James dwoił się i troił, zapisał na swoim koncie 32 punkty, dziewięć zbiórek i osiem asyst - to wszystko w 37 minut i na skuteczności 13/18 z pola. Zabrakło wsparcia partnerów. Dla Kawalerzystów to 23. porażka w sezonie, Wizards odnieśli 34. sukces i tak obie drużyny prawie zrównały się bilansem. Drużyna ze stolicy USA ma o jeden przegrany mecz więcej.

- Uważam, że graliśmy dziś naprawdę dobrze, mimo, iż przegraliśmy. Nienawidzę schodzić z parkietu pokonany, ale tym razem sposób, w jaki dzieliliśmy się piłką był bardzo dobry, defensywa też stała na odpowiednim poziomie. Podoba mi się ten start, podoba mi się kierunek, w którym zmierzamy - twierdzi LeBron James.

Wizards są obecnie 8-2 bez swojego lidera, Johna Walla. Świetnie zastępuje go Satoransky, Czech rozdał osiem kluczowych podań i wraz z Bealem kapitalne prowadził koszykówkę stołecznych. Marcin Gortat spędził w grze 18 minut, w tym czasie wykorzystał 3 na 6 oddanych rzutów, zdobył sześć punktów i zanotował trzy zbiórki. Jako jedyny z pierwszej piątki Czarodziei miał też wskaźnik na minusie, dokładnie -13. Warto dodać, iż Polak otworzył mecz wsadem nad Jamsem.

Co zrobili Chicago Bulls? Kiedy Zach LaVine trafił wielki rzut za trzy minutę przed końcem, gospodarze prowadzili w United Center 115:110. Trudno było spekulować, iż w takich okolicznościach może przydarzyć się im jeszcze coś złego. A przydarzyło. J.J. Redick trafił dwa osobiste osiem sekund przed końcem, a w następnej akcji Bulls zamiast dać się sfaulować, stracili piłkę.

Denzel Valentine źle wybił z autu, Joel Embiid zanotował przechwyt, środkowy szybko posłał piłkę w ręce Bena Simmonsa, a ten był zatrzymywany nieprzepisowo właśnie przez Valentine'a. Młody talent Szóstek wykorzystał obie kluczowe próby osobiste. Philadelphia 76ers mieli do wykorzystania jeszcze faul bez konsekwencji, a w ostatniej sekundzie pomylił się Bobby Portis. Ten sam, który w tym meczu zdobywał wcześniej najlepsze w karierze 38 punktów (15/26 z gry, 6/9 za trzy). Goście z Filadelfii w niesamowitych okolicznościach triumfowali 116:115.

21-letni Simmons zanotował 32 punkty (13/18 z gry), siedem zbiórek i 11 asyst, a Embiid miał 30 "oczek" (11/17 z gry, 3/3 za trzy), 13 zebranych piłek, pięć kluczowych podań, trzy przechwyty i cztery bloki! Simmons i Allen Iverson to jedyni pierwszoroczniacy, którzy w ostatnich 30 latach zdobyli w meczu równocześnie 30 punktów i 10 asyst.

Ofensywy basket w ORACLE Arena. Gospodarze oraz LA Clippers rzucili w meczu razem 261 punktów, sam Stephen Curry uzbierał 44 "oczka". To był fantastyczny występ w wykonaniu lidera Golden State Warriors, jego drużyna zwyciężyła 134:127, a on trafił 8 na 11 rzutów za trzy i wszystkie osiem osobistych! Do tego dodał jeszcze sześć zbiórek i dziewięć asyst. Warriors odnieśli 45. sukces w tym sezonie.

Wyniki:

Charlotte Hornets - Brooklyn Nets 111:96 (32:28, 23:25, 25:21, 31:22)
(Walker 31, Howard 15, Kidd-Gilchrist 13 - Cunningham 22, Russell 19, Dinwiddie 12, Harris 12)

Orlando Magic - New York Knicks 113:120 (41:31, 28:32, 21:30, 23:27)
(Fournier 25, Vucevic 19, Hezonja 15 - Burke 26, Hardaway Jr. 23, O'Quinn 14)

Cleveland Cavaliers - Washington Wizards 103:110 (31:22, 23:35, 25:25, 24:28)
(James 32, Smith 15, Thompson 12 - Beal 18, Oubre Jr. 17, Satoransky 17, Porter Jr. 15)

Chicago Bulls - Philadelphia 76ers 115:116 (29:33, 40:34, 22:26, 24:23)
(Portis 38, LaVine 23, Nwaba 21 - Simmons 32, Embiid 30, Redick 14)

Sacramento Kings - Oklahoma City Thunder 107:110 (21:44, 39:23, 30:18, 17:25)
(Randolph 29, Hield 19, Carter 13, Temple 13 - George 26, Anthony 23, Westbrook 17)

Golden State Warriors - Los Angeles Clippers 134:127 (34:23, 36:35, 32:34, 32:35)
(Curry 44, Durant 21, Thompson 19 - Harris 22, Williams 19, Gallinari 15)

ZOBACZ WIDEO Czerwona kartka zabiła mecz. FC Barcelona znów na zwycięskiej ścieżce [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Komentarze (0)