[tag=31366]
Ślęza[/tag] chciała wziąć rewanż za porażkę z pierwszej rundy. Sztuki tej jednak dokonać się nie udało. Pomimo porażki trener Arkadiusz Rusin doszukał się pozytywnych aspektów w grze swoich podopiecznych.
- Jestem po części zadowolony z gry mojej drużyny, bo wyglądała dużo lepiej niż w Toruniu. Była walka, było dużo chęci, a w Toruniu zespół przeszedł obok meczu - komentował. We wspomnianym pojedynku wrocławianki przegrały aż 49:72.
W Polkowicach mogłoby być jeszcze lepiej, gdyby Ślęza zagrała w pełnym składzie. Pomóc mistrzyniom nadal nie może kontuzjowana Marissa Kastanek. Zagrać nie mogła też Elina Dikeoulakou - tutaj na przeszkodzie stanęły zapisy kontraktowe.
Pod ich nieobecność klasą samą dla siebie była Sharnee Zoll. Doświadczona rozgrywająca rozegrała kapitalne zawody - zaliczyła 29 punktów, 5 asyst i 3 zbiórki. Nie było jednak odpowiedniego wsparcia. - Nie może być tak, że Sharnee dwoi się i troi, żeby ciągnąć grę i wynik, a kiedy chce, żeby ktoś w dwóch czy trzech akcjach przeprowadził za nią piłkę na połowę ataku, to okazuje się, że ten ktoś jest na etapie przedszkola - mówił dosadnie Rusin.
Szkoleniowiec mistrzyń Polski miał duże pretensje do swoich zawodniczek z ławki. - Jeżeli dziewczyny chcą dostawać szansę, to bez względu na to, kto jest naszym przeciwnikiem, ich gra musi wyglądać zdecydowanie lepiej - zakończył.
ZOBACZ WIDEO Zamiana ról na konferencji Vitala Heynena. Selekcjoner odpytywał dziennikarzy