Polski Cukier Toruń zneutralizował główny atut rywala. "Byliśmy cały czas krok z tyłu"

WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Mindaugas Budzinauskas
WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Mindaugas Budzinauskas

Największą siłą Kinga Szczecin jest szybki atak. Ten atut wyeliminował Polski Cukier Toruń, który w meczu 28. kolejki Energa Basket Ligi zwyciężył 89:77.

- Trzeba pogratulować Polskiemu Cukrowi Toruń, bo był lepszym zespołem. Przegraliśmy to sportowo na boisku. Oddaliśmy wszystkie siły, które jeszcze nam pozostawały. Tych sił było naprawdę mało. Mamy taki terminarz, że już teraz mogę tylko pochwalić swój zespół. Nie patrząc na wszystko walczyliśmy, ale byliśmy cały czas krok z tyłu. Zawsze nas wyprzedzali. To był szybszy, bardziej świeży zespół. W takich warunkach, kiedy mają tylu klasowych zawodników, to było widoczne w drugiej połowie. Szkoda, że mieliśmy za dużo prostych strat. To też wynika trochę ze zmęczenia - ocenił trener Kinga Szczecin, Mindaugas Budzinauskas.

Goście powstrzymali przede wszystkim obwód rywala. Paweł Kikowski zdobył 13 punktów. Miał dobrą skuteczność, ale oddał tylko sześć rzutów z gry. Pięciokrotnie próbował Carlos Medlock. Amerykanin trafił tylko raz. W meczu z wymagającym przeciwnikiem to za mało żeby zwyciężyć. - Nie graliśmy tak spokojnie i zespołowo w ataku, jak potrafimy. Trzeba przed nimi chylić czoła. Zagrali naprawdę dobre zawody. Przyjechali i zrobili swoje - skomentował Kikowski.

- Zespół z Torunia kontrolował sytuację od pewnego momentu. Staraliśmy się szarpać, ale nie mieliśmy spokoju. Może zabrakło też trochę energii? Niedzielny pojedynek ze Stalą kosztował nas naprawdę dużo sił. Brakowało czegoś ekstra. Nie oddaliśmy tego meczu, ale rywal był lepszy - przyznał kapitan Kinga.

Zadowolony z postawy swoich koszykarzy był trener Polskiego Cukru Toruń. Jego zespół popełnił mniej strat. Przegrał jedynie rywalizację o zbiórki, ale nie zadecydowało to o końcowym wyniku. - Wiedzieliśmy, że to będzie bardzo ważny i trudny mecz. King to mocny zespół, który ma kilka indywidualności. Oni są nie do zatrzymania jeżeli się im pozwoli grać szybki atak. Mają także zawodników, którzy walczą na ofensywnej zbiórce. Przez trzy kwarty dobrze sobie z tym radziliśmy. W czwartej może koncentracja spadła. Pozwoliliśmy na za dużo penetracji. Za szybko faulowaliśmy i wysyłaliśmy ich na linię rzutów wolnych, ale generalnie nasi zawodnicy wykonali znakomitą pracę. Musimy to kontynuować - powiedział Dejan Mihevc.

Najbliższą okazję na przedłużenie dobrej serii wicemistrz Polski będzie miał 2 kwietnia w meczu z Anwilem Włocławek. King 31 marca zmierzy się z GTK Gliwice.

ZOBACZ WIDEO Robert Kubica: Należy podziękować Williamsowi

Komentarze (0)