Donovan Mitchell toczy zażartą wręcz rywalizację z Benem Simmonsem z Philadelphia 76ers o miano najlepszego debiutanta sezonu. Sytuacja jest zupełnie odwrotna do tej sprzed roku. Wtedy zastanawiano się bowiem, kto w ogóle zasłużył na tyle, aby dostać tę nagrodę, wszak trzeba było ją komuś przyznać.
Ostatecznie powędrowała ona do Malcolma Brogdona z Milwaukee Bucks, gdyż największy faworyt - Joel Embiid - rozegrał zbyt małą liczbę spotkań (31), aby mógł zostać najlepszym rookie.
Rok później nagroda także pozostaje sporą niewiadomą, lecz z powodu dwóch wielkich faworytów. Ktoś z nich jednak będzie musiał obejść się smakiem i wielu wskazuje właśnie na zawodnika Utah Jazz. W jednej kwestii jest on jednak lepszy od Simmonsa. W spotkaniu z Golden State Warriors trafił swoją 186 "trójkę" w sezonie, dzięki czemu stał się debiutantem z największą ilością celnych tego typu rzutów w swoich premierowych rozgrywkach w NBA!
Do zakończenia fazy zasadniczej pozostała już tylko jedna seria spotkań, w której to Jazz zmierzą się z Portland Trail Blazers. Będzie to o tyle ciekawe wydarzenie, że Mitchell stanie naprzeciw Damiana Lillarda, któremu odebrał rekord, poprawiając go o jedną celną próbę, a ostatniej nocy sezonu regularnego będzie miał szansę swój wynik jeszcze poprawić.
W tym aspekcie jego główny rywal do miana debiutanta roku może mu jedynie czyścić buty, bowiem rzuty trzypunktowe to największa pięta achillesowa Simmonsa (0/11 w całym sezonie!). Warto jeszcze dodać, że w pierwszej piątce znajduje się także inny tegoroczny rookie, Kyle Kuzma z Los Angeles Lakers. Trafił on do tej pory 159 "trójek", jednak swojego dorobku już najprawdopodobniej nie poprawi, gdyż jego występ w ostatnim meczu sezonu jest mocno wątpliwy. Tym samym "jedynie" wyrównał on osiągnięcie Hiszpana, Rudy'ego Fernandeza, znanego ze świetnej ręki do prób z dystansu (36 procent w karierze w NBA).
Congrats to @spidadmitchell of the @utahjazz on becoming the rookie three-point leader! #TakeNote #ThisIsWhyWePlay #NBARooks pic.twitter.com/4NkKci9H74
— NBA (@NBA) 11 kwietnia 2018
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Amerykanie wszędzie widzą Ibrahimovicia