Nie wie tego przede wszystkim Eric Bledsoe, rozgrywający Milwaukee Bucks. A to bardzo dziwne, zważywszy na to, jak Terry Rozier prezentuje się w serii przeciwko Kozłom. W obu spotkaniach zdobywał po 23 punkty oraz średnio 5,5 asysty. Obok Jaylena Browna, do którego jak na razie zdecydowanie należy ta rywalizacja, to właśnie 24-letni rozgrywający ma największy wpływ na wyniki swojego zespołu.
Po meczu nr 2, Bledsoe został zapytany o dobrą dyspozycję gracza Boston Celtics, który jak na razie nie popełnił jeszcze ani jednej straty w trakcie dwóch rozegranych spotkań. - Kto? - zapytał koszykarz Bucks. - Terry Rozier - powtórzył dziennikarz. - Nie mam pojęcia, kto to k**** jest - spuentował Bledsoe, dając tym samym wyraz swojej absolutnej ignorancji wobec kogoś, kto jak na razie jest doskonałym stoperem jego osoby. Zaledwie 9 trafionych prób z gry (na 25 wykonanych), to bowiem doskonała laurka dla Roziera, jeśli chodzi o grę w defensywie.
Pomimo iż Celtics w serii muszą sobie radzić bez Kyriego Irvinga, jego brak nie jest aż tak widoczny, jak można było się tego spodziewać pierwotnie. Wiele osób nie dawało szans podopiecznym Brada Stevensa w meczach z Bucks, jednak - jak na razie widać - jest zupełnie odwrotnie. Jeśli jednak w Milwaukee losy rywalizacji miałyby się odmienić na korzyść Giannisa Antetokounmpo i spółki, ważnym aspektem może być to, czy Eric Bledsoe w końcu dowie się, przeciwko komu przyszło mu grać.
W chwili obecnej to bowiem Rozier jest górą i to nie tylko indywidualnie, ale przede wszystkim drużynowo. Być może Celtowie najzwyczajniej w świecie wykorzystują fakt, że rywale nieco ich zlekceważyli, myśląc, że bez swoich liderów będą dużo łatwiejsi do przejścia. Gdyby rzeczywiście tak było, cała ekipa Bucks musi dowiedzieć się, z kim ma do czynienia w trwającej serii, bowiem młodzież Stevensa już teraz udowadnia, że jest gotowa na wielkie rzeczy.
ZOBACZ WIDEO Wojciech Szczęsny i Grzegorz Krychowiak. Klub kumpli