Wróciły stare demony w Stelmecie. W play-off to będzie inny zespół?

Newspix / Tomasz Browarczyk / Na zdjęciu: Andrej Urlep
Newspix / Tomasz Browarczyk / Na zdjęciu: Andrej Urlep

Znów byli świetni w świetnej pierwszej połowie, a koszmarni po przerwie. Stelmet Enea BC przegrał w Toruniu 74:83 i ma sporo znaków zapytania przed rozpoczynającą się za kilka dni fazą play-off.

Stare demony Stelmetu znów wróciły. Koszykarze mistrza Polski po raz kolejny w tym sezonie pokazali, że mają problemy z utrzymaniem równego poziomu gry.

W pierwszej połowie niedzielnego spotkania z Polskim Cukrem Toruń prezentowali się znakomicie, dominowali na boisku, co miało odzwierciedlenie w wyniku. Zielonogórzanie prowadzili 47:33. Vladimir Dragicević i Boris Savović robili co chcieli pod koszem, z kolei na obwodzie skuteczny był James Florence.

Wydawało się, że po przerwie podopieczni Andreja Urlepa będą kontrolować wydarzenia na parkiecie. Tymczasem na "dzień dobry" torunianie poczęstowali gości dwoma trójkami: Bartosz Diduszko i Aaron Cel. Później było jeszcze gorzej. Mistrzowie Polski popełniali proste, niewymuszone błędy, byli spóźnieni w obronie i nie trafiali z prostych pozycji w ataku. Gospodarze skrzętnie to wykorzystali i drugą połowę wygrali 50:27!

- Mieliśmy przewagę w pierwszej połowie, ale po naszych błędach rywale stopniowo zbliżali się. Uważam, że podeszliśmy do tego spotkania zbyt emocjonalnie. Było za dużo strat i błędów - przyznaje Przemysław Zamojski, koszykarz Stelmetu Enei BC.

Andrej Urlep wspomina, że to kolejny mecz, w którym jego zawodnicy dobrze grają tylko w jednej połowie. Tak było chociażby w Zgorzelcu, w którym zielonogórzanie przegrali 104:106, mimo że w pewnym momencie mieli 21-punktową przewagę.

- To był mecz o dwóch obliczach. W pierwszej połowie dominowaliśmy na boisku, ale tuż przed przerwą popełniliśmy kilka prostych błędów i przez to nieco straciliśmy wysoką przewagę. Zabrakło nam koncentracji. Na początku drugiej połowie rywale od razu rzucili dwie "trójki". Powtórzył się scenariusz ze Zgorzelca. Tam też straciliśmy dużą przewagę - podkreśla Urlep.

- Później zawodnicy bardziej skupili się na sędziach niż na grze. Zaczęli prowadzić dyskusje z arbitrami, a to nigdy nic dobrego nie przynosi. Dostaliśmy trzy faule techniczne. Tymczasem rywale zagrali mocno i agresywnie, dlatego przegraliśmy ten mecz - dodaje Słoweniec.

Czasu na wyeliminowanie błędów nie ma za dużo. Już w czwartek zielonogórzanie zagrają pierwsze spotkanie w fazie play-off. Rywalem Stelmetu Enei BC będzie Rosa Radom, która niedawno wygrała w hali CRS w Zielonej Górze. - To trudny rywal, ale jestem pozytywnie nastawiony do tej rywalizacji - mówi Zamojski.

ZOBACZ WIDEO Manchester United powstał z kolan. Bramka Tottenhamu po zagraniu "na aferę" [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Komentarze (6)
Denis69
23.04.2018
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Najpierw Anwil musi do tego polfinalu dotrzec 
Denis69
23.04.2018
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Najpierw Anwil musi do tego polfinalu dotrzec 
avatar
T_O_R_U_Ń
23.04.2018
Zgłoś do moderacji
1
2
Odpowiedz
Proste wytłumaczenie: w przerwie poznali wyniki Anwilu i Stali i stwierdzili, że wolą Włocławek w półfinale.