W pierwszej odsłonie finałowego boju obyło się bez niespodzianki. Skazywany na sukces team ze stolicy wykorzystał każdy element, w którym przeważał na papierze. To właśnie przełożenie swoich teoretycznych umiejętności na praktykę sprawiło, że różnica pomiędzy Tempcoldem a Rosą była niemal taka, jak końcowy wynik. A w tym lepsi o 20 oczek okazali się zawodnicy z Warszawy.
Wydawałoby się, że w tej sytuacji losy batalii są już przesądzone, a kolejny mecz jest tylko formalnością. - Będziemy walczyć i mamy zamiar doprowadzić co najmniej do remisu - zapowiada trener Rosy Piotr Ignatowicz. Szkoleniowiec podkreśla, że odniesienie zwycięstwa nad Tempcoldem jest możliwe wyłącznie po spełnieniu przez jego podopiecznych kilku warunków. Odcięcie od gry młodych graczy akademickiego teamu, którzy błyskawicznie łapią wiatr w żagle to priorytet. Ważnym elementem będzie także pozbawienie przeciwnika radości z gry. - Nie wolno na pozwolić na rozwinięcie skrzydeł żadnemu graczowi rywali. Po prostu będziemy się z nimi twardo bić - przekonuje Ignatowicz. Optymistycznie może działać na zespół fakt, że żaden z zawodników nie narzeka na urazy i przez cały miniony tydzień drużyna pracowała w komplecie.
Czy jednak radomianie faktycznie są w stanie pokonać Tempcold? Sztab trenerski stołecznego teamu zapowiada, że w Radomiu ich podopieczni zagrają jeszcze efektowniej. - Dla mnie spotkania w hali Zespołu Szkół Ekonomicznych mają ogromne znaczenie. W końcu trenowałem tu w latach młodości. Chciałbym, żeby te miłe wspomnienia były poparte pewną wygraną naszego teamu - wykłada Dariusz Sońta, drugi trener Tempcoldu. Rosie udało się jednak zatrzymać serce Astorii Bydgoszcz. Kibice chcieliby zapewne powtórki i tym razem.
Mecz Rosasportu Radom z AZS-em Tempcold zostanie rozegrany w hali Zespołu Szkół Ekonomicznych w niedzielę. Początek o godzinie 18.