Pasjonująco wygląda ćwierćfinałowa rywalizacja w Energa Basket Lidze pomiędzy Rosą Radom a Stelmetem Eneą BC Zielona Góra. Po trzech meczach mistrzowie Polski prowadzą 2-1. W czwartek (początek zawodów o godz. 17:45) odbędzie się kolejne spotkanie w tej parze. Drużyna z Winnego Grodu może postawić kropkę nad "i", ale nie wiadomo, czy nie będzie musiała sobie radzić bez Jamesa Florence'a.
Amerykanina zabrakło bowiem we wtorkowym pojedynku. Co prawda pojawił się w meczowej kadrze, ale nawet na moment nie wybiegł na parkiet. To pokłosie kontuzji łydki, którego nabawił się w pierwszej kwarcie drugiego starcia pomiędzy obydwoma zespołami. - To uraz przeciążeniowy mięśnia łydki - poinformował po badaniach Krzysztof Mirecki, fizjoterapeuta zespołu.
Wydawało się, że Florence wystąpi więc we wtorek. Andrej Urlep nie skorzystał jednak z jego usług. Na konferencji prasowej szkoleniowiec potwierdził, że jego podopieczny nie był zdolny do gry. - Taka była decyzja sztabu medycznego - dodał Słoweniec. Stelmet poradził sobie bez Amerykanina, wygrywając 71:60, mimo iż ten był we wcześniejszych meczach jedną z wiodących postaci swojego zespołu.
W szeregach Rosy wystąpił natomiast Ryan Harrow, który borykał się z kontuzją palca prawej ręki, odniesioną w spotkaniu numer dwa. Zagra także w czwartek, a jak ważny jest to zawodnik w rotacji Wojciecha Kamińskiego, potwierdził chociażby wygrany przez radomian pojedynek w Zielonej Górze, w którym filigranowy koszykarz zdobył aż 25 punktów, najwięcej w swoim zespole.
ZOBACZ WIDEO Odrodzenie Paris Saint-Germain. Cavani na ratunek [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]