Choć seria pomiędzy Houston Rockets a Golden State Warriors zapowiadała się wyśmienicie, kibice mieli prawo narzekać na poziom emocji po pierwszych trzech pojedynkach między tymi zespołami. Każdy z nich kończył się dwucyfrową różnicą punktów, a trzeci obrońcy tytułu zwyciężyli z aż 41 punktami zapasu.
Wydawało się też po trzecim spotkaniu, że Rockets mogą już się nie podnieść. Tymczasem czwarte starcie zrekompensowało brak emocji, a podopieczni Mike'a D'Antoniego niespodziewanie pokonali na wyjeździe Warriors 95:92, dzięki czemu nie tylko doprowadzili do remisu w serii, ale też odzyskali przewagę parkietu.
Początek czwartego meczu był jednak bardzo trudny dla Rakiet. Trener D'Antoni już po kilku minutach pierwszej kwarty musiał wziąć przerwę na żądanie, bo jego zawodnicy przegrywali 0:12. W całym meczu zaprezentowali oni dwa oblicza. W pierwszej i trzeciej odsłonie zdobyli w sumie tylko 36 punktów, a w drugiej i czwartej aż 59.
Warriors tylko do czasu potrafili wykorzystać momentami słabszą dyspozycję rywali. Stephen Curry i Kevin Durant trafili w sumie 9 z 15 rzutów z gry w trzeciej kwarcie, dzięki czemu miejscowi przed ostatnimi 12 minutami prowadzili 80:70. Obaj jednak zgubili swoją skuteczność w decydującej odsłonie (2/13 z gry w czwartej kwarcie), a cała drużyna zdobyła tylko 12 "oczek".
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Szpilka pokazał, jak szykuje się na walkę
Na trzy i pół minuty przed końcem Rockets prowadzili już pięcioma punktami. Wojownicy mieli jeszcze szansę na powrót, ale za trzy spudłował najpierw Klay Thompson, a potem Steph Curry. Wynik 95:92 ustalił Chris Paul, wykorzystując jeden z dwóch rzutów osobistych.
To właśnie Paul do spółki z Hardenem zdobyli ponad połowę punktów drużyny. Pierwszy z nich zapisał 27 "oczek", drugi dał zespołowi jeszcze więcej - 30. Trener D'Antoni zdecydował się w tym meczu na bardzo krótką rotację, bo poza pierwszą piątką, do gry weszło tylko dwóch rezerwowych.
Dla gospodarzy 28 punktów zdobył Curry, 27 Durant, ale obaj zdecydowanie zawiedli w najważniejszym momencie meczu, bo nie zdobywali punktów wtedy, kiedy zespół potrzebował tego najbardziej. Warriors mogli być już na komfortowym prowadzeniu 3-1, a teraz remisują 2-2 i jadą do Houston. Warto dodać, że koszykarze GSW zwyciężyli każdy z 16 poprzednich meczów play-offów we własnej hali. Rockets przerwali tę serię w najlepszym dla nich momencie.
Golden State Warriors - Houston Rockets 92:95 (19:28, 34:18, 17:34, 25:12)
(Curry 28, Durant 27, Green 10 - Harden 30, Paul 27, Gordon 14)
Stan rywalizacji: 2-2