Winne temu jest starcie Kevina Love'a z zawodnikiem z Bostonu, Jasonem Tatumem, który wpadł na niego, goniąc po zasłonie George'a Hilla. Skrzydłowy Cleveland Cavaliers od razu upadł na parkiet i chwycił się za głowę. Istnieje u niego podejrzenie wstrząsu mózgu, ale dopiero dokładne badania wykażą, czy faktycznie do niego doszło. Jeśli tak, jest więcej niż pewne, że Love opuści game 7. W tym miejscu należy odnotować, że po fantastycznym spotkaniu LeBrona Jamesa, Cavs wygrali 109:99.
Urazy głowy to aspekt, w którym władze ligi są wręcz bezkompromisowe. Wszelkie niezbędne działania muszą w tym wypadku zostać spełnione, a trwa to zazwyczaj przez pewien czas. Nie są to dobre wieści dla Tyronna Lue, który opcji w ataku za wiele nie ma. Na wygraną u siebie to jeszcze wystarczyło, ale na wyjazdach w serii z Celtami, Cavs nie mają atutów - przegrali wszystkie trzy mecze. Osłabienie brakiem Love'a będzie zatem dodatkowym utrudnieniem, aby tę passę odwrócić i finalnie znaleźć się w decydującej batalii o puchar Larry'ego O'Briena.
W tegorocznych play-offach, 29-letni zawodnik zdobywa średnio - nie licząc zaledwie pięciominutowego występu w szóstym meczu z Celtics - 14,8 punktu i 10,4 zbiórki. Pod adresem Cavaliers stale adresowane są przytyki, że to jedynie LeBron James na swoich barkach ciągnie ten wózek, ale zdobycze Love'a pokazują, jak bardzo cenny jest on dla swojej drużyny. Warto jeszcze zwrócić uwagę na to, jak grał w starciach w Bostonie. Były to co prawda trzy dość gładkie porażki dla Kawalerzystów (-25 i dwa razy -13), ale bez niego byłyby one jeszcze wyraźniejsze.
Silny skrzydłowy notował w TD Garden przeciętnie 17,6 punktu i 10 zbiórek, uśredniając o trzy "oczka" więcej niż w całych playoffs. W serii z Celtics lepiej gra mu się na wyjazdach, gdzie stanowił bardzo realne wsparcie dla LBJ'a, lecz bez efektu w postaci choć jednej wygranej. Mimo wszystko to pokazuje, że bez niego Cavs wydają się być nieco na straconej pozycji, ale dla Jamesa nie ma rzeczy niemożliwych. Mimo wszystko kto jak kto, ale on i w pojedynkę może zaprowadzić swoją ekipę do finału ligi - nawet czyniąc to w Bostonie. Bez Love'a (prawdopodobnie), będzie się jednak musiał napocić z dwa lub nawet trzy razy bardziej niż dotychczas.
ZOBACZ WIDEO Iberostar lepszy od Barcelony! Kolejny świetny mecz Ponitki