Filip Dylewicz: Jestem ponad podziałami. Nie wykluczam gry w Asseco

Newspix / Piotr Matusewicz / PressFocus / Na zdjęciu: Filip Dylewicz
Newspix / Piotr Matusewicz / PressFocus / Na zdjęciu: Filip Dylewicz

- Jestem wolnym zawodnikiem, czekam na propozycje. Ambicje są, chęci są, zdrowie dopisuje. Gra o medale jest moim marzeniem. Asseco Gdynia? Nie wykluczam występów w tym zespole, jestem ponad podziałami - mówi nam Filip Dylewicz, polski skrzydłowy.

[b]

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Jest pan bez kontraktu, ale wiem, że prowadzi pan rozmowy z Treflem. Na jakim etapie są negocjacje z sopockim klubem?[/b]

Filip Dylewicz, były zawodnik Trefla Sopot: Jestem po rozmowach z Treflem Sopot. Spotkałem się z prezesem i dyrektorem sportowym. Jesteśmy po słowie, ale zobaczymy, jak się to rozwinie. Natomiast na dzisiaj jestem wolnym zawodnikiem.

Czy to oznacza, że może być tak, że niekoniecznie w przyszłym sezonie zobaczymy pana w Treflu Sopot?

Trefl jest dla mnie bardzo ważnym klubem, ale aktualnie jestem wolnym zawodnikiem i otwartym na propozycje. Pod względem indywidualnym poprzedni sezon wyglądał całkiem przyzwoicie. Ambicje są, chęci są, zdrowie dopisuje. Na pewno po tym co widziałem w ostatnich dniach w telewizji marzy mi się, żeby znów zagrać o coś więcej w fazie play-off. Gra o medale jest moim marzeniem i to jest najważniejsze u sportowca.

Jakby nie patrzeć: w trzech ostatnich sezonach nie zagrał pan w play-off.

W trzech ostatnich latach zająłem 9. miejsce i to boli podwójnie. Najpierw w PGE Turowie, potem w Treflu Sopot. Tak bywa w sporcie, że raz jest dobrze, raz trochę gorzej. Dla mnie najważniejsze jest to, że ciągle czuję ten głód gry i powalczyłbym o najwyższą stawkę. Czekam, co się wydarzy, mam trochę czasu na rozmyślanie, inne zespoły dopiero rozpoczynają budowę składu.

Ma pan 38 lat. Naprawdę pan uważa, że jest w stanie dać coś drużynie grającej w play-off?

Jestem o tym przekonany. Może nie zabrzmi to skromnie, ale ja uwielbiam grać w play-offach i nawet poprzednie lata pokazują, że rozkręcałem się właśnie w tej części rozgrywek. Sezon zasadniczy miewałem średni, natomiast eksplozja formy następowała w tych najważniejszych meczach sezonu.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: zrzucił 50 kg i znów jest szybki. Zobacz Fury'ego w akcji

Dochodzą mnie takie słuchy, że w Treflu Sopot w najbliższym sezonie nie będzie mocniejszego składu. Mówi się o odmłodzeniu drużyny. Czy w związku z tym nadal plan planuje zakończyć karierę w Sopocie? Czy jest pan w strategii klubu?

Koncepcja klubu, działaczy, trenera ma być zupełnie inna niż w minionych latach. Może zabraknąć Marcina Stefańskiego, jednej z twarzy Trefla Sopot, który z tego co wiem kończy karierę. Będzie to szansa dla tych młodych graczy, którzy mają grać więcej. Tak naprawdę decyzja o tym, czy zakończę karierę w Treflu leży w rękach zarządu sopockiego klubu.

Prawdę mówiąc nie wyobrażam sobie Trefla Sopot bez Filipa Dylewicza.

Nie możemy zapomnieć, że koszykówka to moja praca. Dzięki Treflowi zawdzięczam w zasadzie wszystko. Dzięki Kazimierzowi Wierzbickiemu pojawiłem się w Trójmieście. Jego miłość do koszykówki sprawiła, że miałem szansę grać na samym szczycie. To, że uczestniczyłem w projekcie, który był pomysłem pana Wierzbickiego jest czymś wielkim. Jestem spełniony koszykarsko, ale też mimo tego wszystkiego co osiągnąłem i co mnie spotkało w swojej zawodowej karierze, nadal czuję głód sukcesów.

Trefl ma dysponować w następnym sezonie niższym budżetem niż w ostatnim roku. Też pan to odczuł?

Finanse to temat, który zawsze interesuje opinię publiczną i z perspektywy tego jest oceniana decyzja sportowca, ale nie zawsze tak jest. Z tego co wiem są takie plany, ale nie mają aż takiego wpływu na decyzje.

Do kiedy z Treflem Sopot daliście sobie czas na konkretną odpowiedź?

Jestem w kontakcie z klubem. Czas mam określony, ale nie chcę wchodzić w szczegóły.

Wiem, że jest pan na bieżąco z tym co dzieje się wokół ligi i drużyn występujących w Energa Basket Lidze. W następnym sezonie więcej polskich zespołów będzie występowało w europejskich pucharach.

Zauważyłem, że coraz więcej polskich drużyn zgłasza swój akces do gry w pucharach i to jest wielki plus. Może w końcu coś się ruszy i na koniec mojej kariery doczekam tego momentu, że będziemy mieli progresywny rok dzięki klubom grającym w Europie. Słyszałem o Asseco Gdynia, że mają na celu grę w Europie i na pewno fajnie byłoby oglądać konfrontacje polskich zespołów z drużynami z innych lig.

Czy wyobraża pan sobie taki scenariusz, że zakłada koszulkę Asseco Gdynia w następnym sezonie? Jest pan ponad podziałami?

Ja nigdy nie rozumiałem i nie analizowałem problemu, który wyniknął przed laty. Na pewno derby były dla mnie czymś wyjątkowym, ale nie były to derby, które kojarzą mi się ze złymi emocjami. Natomiast atmosfera, jaka towarzyszyła tym meczom w Sopocie i Gdynia na pewno była wyjątkowa i w takich warunkach gra się przyjemnie. Mieszkam w Gdyni, kocham jak całe Trójmiasto. A odpowiadając na Twoje pytanie: jasne, dlaczego nie.



Zobacz inne teksty autora

Źródło artykułu: