Wydaje się, że nie. Kevin Love stwierdził bowiem, że bardzo chciałby pozostać w składzie drużyny z Cleveland, a jak doskonale wiadomo, LeBron James może tego lata opuścić Cavaliers i przenieść się do innego klubu. Wśród faworytów do jego pozyskania wymienia się przede wszystkim Philadelphia 76ers, Los Angeles Lakers, Houston Rockets, a teraz do tego grona dołączyli jeszcze San Antonio Spurs. Marzenia Love'a mogą się zatem nie ziścić.
- Plotki o moim transferze przewijają się od czterech lat - powiedział silny skrzydłowy Cavs. - Zdawałem sobie sprawę z tego, że ta kwestia pojawi się także w obecnej sytuacji, ale ja zawsze powtarzałem, że dobrze mi w Cleveland i to właśnie tutaj chcę walczyć o kolejne sukcesy - dodał Love. To piękne słowa, pokazujące oddanie klubowi, ale bez LeBrona tak dobrze w stanie Ohio może już się nie czuć.
- To oczywiste, że chciałbym grać z nim do końca mojej kariery. Będzie to jednak jego decyzja. Na pewno spędzi najbliższy czas z rodziną i zastanowi się nad tym. A kiedy nadejdzie odpowiedni moment, wszystkich poinformuje o swoim wyborze - zaznaczył 29-latek. W tym miejscu warto też odnotować fakt, że w sytuacji, w której LeBron James zdecydowałby się opuścić Cleveland, wielką niewiadomą stałaby się przyszłość samego Love'a.
Brian Windhorst z ESPN raportował ostatnio, że żaden z zawodników klubu nie może być pewny swojego losu w przypadku odejścia LBJ'a. Kawalerzystów czekałaby bowiem oczywista przebudowa, a pierwszym, który byłby opcją do wymiany, stałby się prawdopodobnie właśnie Love. Marzenie skrzydłowego o dalszej grze z Jamesem wydaje się więc być trudne do spełnienia. Jednocześnie raczej przekreśliłoby to także szanse jego samego na pozostanie w Cleveland.
ZOBACZ WIDEO Nawałka o wyjeździe Glika na MŚ: Jeśli tylko będzie szansa, żeby zagrał w jednym meczu, to będę na "tak"