"Władca Pierścieni" - taką ksywkę w szatni Anwilu Włocławek nadali mu koledzy. 34-letni Quinton Hosley ma za sobą trzeci sezon w rozgrywkach Energa Basket Lidze. Amerykanin za każdym razem cieszył się z mistrzostwa Polski.
Dwa razy zrobił to w barwach Stelmetu Enei BC, a niedawno po tytuł sięgnął z zespołem Anwilu Włocławek. Na dodatek koszykarz dwukrotnie był wybierany MVP serii finałowej, teraz ten tytuł całkowicie zasłużenie powędrował w ręce Kamila Łączyńskiego.
- Miałem sporo szczęścia, że w Polsce grałem w bardzo dobrych drużynach, które za cel stawiały sobie zdobycie mistrzostwa. Za każdym razem udało się je zdobyć, więc pewnie stąd ta ksywka, pasuje mi - śmieje się Hosley, który do Włocławka trafił w trakcie sezonu z tureckiego Yesilgiresun Belediye.
- Wychodzę z takiego założenia, że jeśli zamykają się jedne drzwi, to momentalnie otwierają inne. Cieszę się, że trafiłem do Włocławka, to była bardzo dobra decyzja - tłumaczy Amerykanin.
Na jego transfer naciskał trener Igor Milicić, który podjął ryzykowną decyzję. Dokooptował do poukładanej drużyny świetnego gracza, ale też niełatwego do prowadzenia. Czas pokazał, że było to mistrzowskie pociągnięcie. Hosley udowodnił, że jest zawodnikiem na wielkie mecze.
To jego przebłysk geniuszu sprawił, że Anwil wyeliminował w półfinale Stelmet. To on dźwignął zespół w najtrudniejszym momencie. Zdobył 16 punktów w samej czwartej kwarcie. Trafiał z bardzo trudnych pozycji, na dodatek świetnie spisywał się w obronie, wyrywając piłki rywalom.
- To faktycznie był jeden z najbardziej szalonych meczów w mojej karierze. Po raz kolejny potwierdziło się to, że w sporcie należy grać do ostatniego gwizdka. Wszyscy kochają sport właśnie za takie emocje - podkreśla Amerykanin, który jest pod wrażeniem tego, co działo się po zdobyciu mistrzostwa. Anwil po 15 latach znów cieszył się ze złotego medalu.
- Feta po mistrzostwie była wyjątkowa. Będę ją długo wspominał. Kibice zgotowali prawdziwe święto. Gdy wracaliśmy z Ostrowa ludzie zablokowali ruch na drodze. Fani wyszli na ulicę, zaczęli śpiewać i odpalać race. Przejazd otwartym autokarem przez całe miasto był niesamowity. Byłem w szoku, że tyle ludzi na nas czekało. Włocławek kocha koszykówkę - opowiada Hosley.
Hosley do tej pory unikał rozmów na temat spraw kontraktowych i przyszłości. Teraz zajął jasne stanowisko: Jestem otwarty na powrót do Anwilu na kolejny sezon. Obrona mistrzowskiego tytułu jest bardzo kusząca. Czekam na ofertę.
Zobacz także: Vladimir Dragicević nie zagra już w Stelmecie
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Grosicki jak Putin, Peszko jak król Arabii? To zdjęcie podbija sieć!
tylko jako zapchajdziurę i płacić za to kupę kasy , wydaje Czytaj całość