Zmian w San Antonio ciąg dalszy. Po tym, jak Tony Parker zdecydował się na przeprowadzkę do Charlotte, kolejny zawodnik odchodzi ze Spurs, jednak nie w pełni z własnej woli. Kyle Anderson zamieni stan Teksas na Tennessee i zasili szeregi Grizzlies.
Niski skrzydłowy kilkanaście dni temu otrzymał od swojego dotychczasowego klubu ofertę kwalifikacyjną, opiewającą na 4,7 miliona dolarów, dzięki czemu stał się niezastrzeżonym wolnym agentem. To sytuacja analogiczna do tej, w jakiej znalazł się Marcus Smart z Boston Celtics. Anderson zdecydował się propozycji od Spurs nie przyjmować od razu, ale zaczekać, co przyniesie mu - nie w pełni, ale jednak - wolna agentura.
Zainteresowanie nim wyrazili włodarze klubu z Memphis, którzy zaproponowali mu nieco ponad 37 mln dolarów za czteroletni kontrakt. SAS mieli 48 godzin na wyrównanie oferty, niemniej uznali, że jest to zbyt wysoka kwota jak na Andersona i pozwolili mu odejść, nie gwarantując 24-latkowi zarobków rzędu ponad 9 mln za sezon gry.
Minione rozgrywki były najlepsze w dotychczasowej karierze niskiego skrzydłowego. Podczas nieobecności Kawhiego Leonarda, stał się zawodnikiem wyjściowego składu, łącząc ze sobą grę na pozycji nr 3, a w razie potrzeby także nieco bliżej kosza. Średnio notował po 8 punktów, 5,4 zbiórki, 2,7 asysty i 1,6 przechwytu. Jest to koszykarz obdarzony wysokim boiskowym IQ, robiącym wiele dla dobra drużyny. W Memphis powinni mieć z niego duży pożytek.
Spurs podjęli natomiast inną istotną decyzję. Postanowili zaproponować nowy kontrakt Łotyszowi, Davisowi Bertansowi. Podkoszowy, obdarzony niezłym rzutem z dystansu (ostatnio nieco ponad 37 procent), związał się z SAS na następne 2 sezony, podpisując umowę wartą 14,5 miliona dolarów. Rozgrywki 2017/18 zakończył ze średnimi na poziomie 6 punktów, 2 zbiórek i 1 asysty na spotkanie. W San Antonio mocno liczą na jego dalszy rozwój.
ZOBACZ WIDEO Polska pójdzie za światowym trendem? "Szukajmy młodego faceta, byłego polskiego piłkarza"