Mniejsza koncentracja - rozmowa z Krzysztofem Roszykiem, skrzydłowym PGE Turowa Zgorzelec

Krzysztof Roszyk, specjalista od defensywy w zgorzeleckim klubie, ma problemy w powstrzymaniem Qyntela Woodsa. Polski skrzydłowy w piątek zdobył jednak trzynaście punktów i to jego celne rzuty za trzy punkty pozwoliły PGE Turowowi prowadzić do przerwy.

Damian Chodkiewicz: Rywalizację z Asseco Prokomem traktuje Pan jakoś osobiście? Przed sezonem zmieniły się barwy klubowe Krzysztofa Roszyka.

Krzysztof Roszyk: Nie. Zarówno w Prokomie, jak w Turowie, jest ten sam cel, jakim jest zdobycie złotego medalu i nic w tej kwestii się nie zmienia.

Ciężko jest bronić przeciwko Qyntelowi Woodsowi?

Krzysztof Roszyk: Na pewno. Jest to zawodnik, który przysparza nam dużo problemów i w pojedynkę niewiele można przeciwko niemu zdziałać, dlatego bardzo ważnym elementem jest zespołowa gra w obronie. Amerykanin niekiedy także i z tym sobie radzi, pokazując tym samym jak wybitnym jest graczem. Nigdy nie można jednak tracić nadziei. W każdym meczu trzeba, mimo jego umiejętności, dać z siebie sto procent swoich możliwości, by pomóc drużynie w odniesieniu zwycięstwa.

Kto może zatrzymać Woodsa, skoro takie problemy z nim ma jeden z najlepszych obrońców ligi?

Mówi się, że jeżeli ktoś nie zatrzyma się sam, to nikt go nie zatrzyma [śmiech]. Mówiąc poważnie - nie wiem. Ciężko jest mi odpowiedzieć na to pytanie. Trzeba wyjść na parkiet i próbować. Nigdy wcześniej nie należy się poddawać, bowiem także taki zawodnik jak Woods ma słabe punkty i trzeba ich szukać.

Z czego wziął się ten przestój w czwartej kwarcie?

Tak ułożył się mecz. W trzeciej odsłonie meczu prowadziliśmy, ale później Prokom przycisnął nas. Może zabrakło sił? Na pewno nasza skuteczność była mniejsza, co sopocianie wykorzystali, a dzięki zbiórkom w ataku zaczęło im się grać łatwiej. Nie trafiliśmy kilku rzutów, a goście zagrali mądrzej.

Większość akcji za wszelką cenę staraliście się rozwiązywać rzutami za trzy. Dlaczego?

Powiem wprost - mieliśmy otwarte pozycje, więc rzucaliśmy.

Można powiedzieć, że role się odwróciły. Tym razem to Prokom wyszarpnął Wam wygraną.

Widocznie taki jest sport, bowiem zespół, który niby teoretycznie gra lepiej, przegrywa. To tylko pokazuje, że możemy grać dobrze i gdy poprawimy koncentrację, nawet przy słabszym dniu przeciwka, możemy wygrać.

Co, prócz poprawy koncentracji, trzeba zmienić przed niedzielą?

Nie jesteśmy doskonałą drużyną i jak każdy inny zespół mamy swoje mankamenty. Dobre strony musimy wyeksponować, a złe ukryć. Ważna powinna być walka na tablicach i gra szybkim atakiem.

Komentarze (0)