Rozstanie Trefla Sopot z Filipem Dylewiczem to jedna z większych niespodzianek (o ile nie sensacji!) w Energa Basket Lidze. 38-letni koszykarz miał zakończyć karierę w Sopocie, ale już wiemy, że do tego nie dojdzie.
Zawodnik nie porozumiał się z klubem w sprawie nowej umowy. Jego miejsce w żółto-czarnym zespole zajął Paweł Leończyk (taka historia miała już miejsce w 2013 roku).
Dylewicz nie zamierzał jednak kończyć kariery, podkreślał, że chce wszystkim udowodnić, że stać go jeszcze na dobrą grę.
Od kilku tygodni prowadził negocjacje z Asseco Gdynia. Co prawda pojawiło się także zainteresowanie ze strony BM Slam Stali i Anwilu, ale koszykarzowi zależało na pozostaniu w Trójmieście i walce o jak najwyższe cele. - Ambicje są, chęci są, zdrowie dopisuje. Gra o medale jest moim marzeniem. Asseco Gdynia? Nie wykluczam występów w tym zespole, jestem ponad podziałami - mówił.
WP SportoweFakty ustaliły, że Polak w środę w godzinach porannych złożył podpis pod rocznym kontraktem z Asseco Gdynia. Przeszedł także sesję fotograficzną w nowych barwach.
Gdyński klub po zakontraktowaniu trójki Amerykanów (Emelogu, Bostic i Florence), Adama Łapety i Dylewicza wyrasta na jednego z kandydatów do mistrzostwa. A to nie koniec transferów.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 86. Miłka Raulin: Korona Ziemi jest koszmarnie droga, koszty przekroczyły 0,5 mln zł [1/4]