Ben Simmons został nagrodzony nagrodą dla debiutanta roku za poprzednie rozgrywki. To wielki talent i już jeden z liderów Philadelphia 76ers. Klub z Pensylwanii był naprawdę bliski tego, aby namówić na grę u siebie LeBrona Jamesa. Sam zainteresowany, już po przenosinach do Los Angeles wyznał zresztą, że mocno zastanawiał się nad dołączeniem do Houston Rockets lub właśnie Sixers.
Ostatecznie LBJ wybrał jednak grę dla Lakers. Nieco rozżalony takim stanem rzeczy jest Simmons, który mocno liczył na wspólną grę z byłym liderem Cavs. - Jestem tym trochę rozczarowany. To byłoby bowiem niesamowite - móc uczyć się od niego i u jego boku walczyć o tytuł mistrzowski. Jednocześnie wiem, że mamy na to szanse i bez LeBrona, a on sam zrobił to, co było najlepsze dla niego i jego rodziny - wyznał 22-latek.
Podopieczni Bretta Browna stawiani są za jednych z głównych faworytów swojej Konferencji. Po tym, jak najlepszy koszykarz w lidze zdecydował się na przeprowadzkę na Zachód, na wschodnim wybrzeżu powstał "wakat". I to nie tylko o to, który gracz stanie się od teraz gwiazdą numer jeden, ale także o to, jaki zespół będzie wiódł tam prym. Najmocniejsi na papierze wydają się być Boston Celtics, ale 76ers powinni mocno deptać im po piętach.
ZOBACZ WIDEO Serie A: piękny gol Stępińskiego nie pomógł. Juventus szczęśliwie wygrał w debiucie Ronaldo [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS 2]