[b]
Jakub Artych, WP SportoweFakty: Za panem najlepszy sezon w karierze?
[/b]
Jakub Karolak, nowy zawodnik Legii Warszawa: Jeśli chodzi o wyniki statystyczne, to łatwo sprawdzić, że tak. Był on najlepszy.
A oprócz kwestii statystycznych?
Z tym bywało różnie. Przez pewien czas odgrywałem ważną rolę w Treflu Sopot. Z pierwszej części sezonu mogłem być naprawdę zadowolony.
Mimo dobrej formy, ciągle był pan jedynie rezerwowym. To bolało?
Nie byłem zawiedziony. Trener jasno mi powiedział, że taka będzie moja rola w zespole. Miałem dawać pozytywną energię, być tym szóstym zawodnikiem z ławki rezerwowych. Robiłem wszystko, aby wywiązywać się z tego jak najlepiej. Powiem szczerze, że bardzo mi to nie przeszkadzało.
W derbach Trójmiasta oddał pan fantastyczny rzut dający zwycięstwo Treflowi. Często wraca pan do niego?
Raczej nie. Czasami jak przeglądam media społecznościowe to trafię na niego. Tylko tyle.
Dlaczego nie przedłużył pan kontraktu z Treflem Sopot?
Nie wiem. Po sezonie nikt się do mnie nie odezwał, więc uznałem to za jasny znak, że muszę szukać nowego klubu.
Był to dla pana policzek?
Myślę, że nie. Taka jest nasza praca. Nie mam żalu do Trefla, że się do mnie nie zgłosili. Widocznie mieli inną koncepcję budowania zespołu na przyszły sezon. Nie widzieli mnie w składzie, dlatego nawet nie podjęli rozmów. Nie było żadnych zapytań w stylu: "Kuba, nie potrzebujemy ciebie" lub "Kuba zostań z nami".
Po udanym sezonie zgłasza się do pana Legia Warszawa, która była na przeciwnym biegunie. Jaka była pierwsza myśl?
Nie patrzyłem na Legię Warszawa przez pryzmat poprzedniego sezonu. Teraz zbudowana jest zupełnie nowa drużyna. Odbyłem kilka rozmów z trenerem Spasevem, który przekonał mnie do transferu.
Czym pana przekonał?
Podkreślał, że całkowicie przebuduje drużynę. Pozostało tylko kilku graczy z poprzedniego sezonu. Mówił, że teraz będzie w 100 procentach odpowiedzialny za budowanie składu. Tłumaczył, że będzie to autorski projekt, a nie tak jak w poprzednim sezonie, w którym musiał po kimś innym przejmować zespół.
Legia Warszawa stworzyła całkowicie nową drużynę. Potrzeba jeszcze dużo czasu, aby wszystkie mechanizmy zaczęły działać jak należy?
Mamy jeszcze miesiąc do rozpoczęcia sezonu. Zagraliśmy jeden sparing, przed nami jest ich jeszcze osiem. Z treningu na trening wygląda to coraz lepiej. Na początku zgrupowania w Zakopanem skupiliśmy się na przygotowaniu fizycznym, elementów czysto koszykarskich nie było zbyt wiele. Powoli nadrabiamy zaległości i skupiamy się tylko na baskecie. Im dalej w las, tym będzie coraz lepiej. Jest 10 nowych zawodników, dlatego potrzebujemy trochę czasu.
Obóz w Zakopanem skonsolidował wasz zespół?
Myślę, że tak. Powiem szczerze, że po raz ostatni na obozie całą drużyną byłem siedem lat temu, grając jeszcze w Lublinie. Powoli odchodzi się od tych zgrupowań, ale jest to dobra rzecz, aby zbudować w zespole "team spirit". Trenując na miejscu trudno jest poznać się bliżej i nawiązać dobrą więź.
Legia zakontraktowała ciekawych obcokrajowców. Dwóch z nich ma w swoim CV bardzo dobre kluby: Unicaja Malaga czy Chimki Moskwa. Widać na treningach, że są to zawodnicy, którzy mieli do czynienia z dużą koszykówką?
Zgadza się. Widać, że zarówno Mo czy "Rus" mieli do czynienia z koszykówką na najwyższym poziomie. Ich umiejętności są bardzo wysokie. Trenowali z bardzo dobrymi koszykarzami pod okiem świetnych trenerów.
Na co tak realnie stać Legię w nowym sezonie?
Ciężko wyrokować takie rzeczy przed sezonem. Myślę, że możemy sprawić nie jedną niespodziankę. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, wszystkie małe elementy się zazębią, to powinno być dobrze.
ZOBACZ WIDEO Nowa zasada u Jerzego Brzęczka. Szczęsny: "jesteśmy od tego, by się dostosować"