Mateusz Ponitka: Z Lokomotiwem walczymy o Euroligę (wywiad)

- Nie jestem tak super nastawiony na NBA. Nie myślę o tym. Jeśli coś się wydarzy, to będę się zastanawiał, ale nie rzucę się na wyzwania, które nie będą dla mnie naprawdę satysfakcjonujące. Gra w NBA nie jest moją obsesją - mówi Mateusz Ponitka.

Karol Wasiek
Karol Wasiek
Mateusz Ponitka Newspix / Tadeusz Skwiot / Na zdjęciu: Mateusz Ponitka
Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Jak pierwszy kontakt z Rosją? Jak się pan czuje w nowym miejscu?

Mateusz Ponitka, koszykarz Lokomotivu Kubań Krasnodar: Bardzo dobrze. Ludzie pracujący w klubie są pomocni, dbają o każdy szczegół. Nie mogę na nic narzekać pod tym względem. Pogoda dopisuje. Atmosfera w zespole jest dobra, trenujemy ciężko. Nic tylko zaczynać sezon.

Miał pan jakieś wyobrażenia na temat Rosji? Jeśli tak, czy one się sprawdziły?

Rosja mnie na pewno pozytywnie zaskoczyła. To też nie jest tak, że jechałem w całkowicie nowe miejsce, bo wcześniej byłem już kilka razy w Krasnodarze. Ostatni raz byłem tutaj dwa lata temu i trochę się od tego czasu zmieniło. Hala została wyremontowana. Warunki do treningu są znakomite.

Pierwsze tygodnie pracy pokazują, że Lokomotiv to faktycznie wielki klub?

Jak najbardziej. Mamy do dyspozycji trzy boiska, z których możemy korzystać w dowolnym momencie. Jest rozbudowany sztab szkoleniowy, w którym są ludzie odpowiedzialni za rozwój zawodników. O każdej porze znajdzie się ktoś, kto jest w stanie ci pomóc. Klub pod względem organizacyjnym stoi na bardzo wysokim poziomie.

Do Gdyni przylecicie czarterem?

Tak. Klub dba o to, żeby podróże były dla zespołu jak najmniej męczące. To nie jest jednak dla mnie nowość, bo na Teneryfie miałem podobną sytuację. Klub robił wszystko, żebyśmy podróżowali w komfortowych warunkach.

Do Krasnodaru trafił pan po bardzo dobrym sezonie w lidze hiszpańskiej. Dlaczego akurat zdecydował się pan na Rosję? Co o tym zadecydowało?

Uważam, że jeśli w życiu nadarzają się pewnego rodzaju szanse i coś masz na stole, to po prostu trzeba z tego korzystać. Finalnie wybierałem między Lokomotivem a tureckim klubem z Euroligi. Często otrzymywałem takie informacje: "musisz chwilę poczekać, inne tematy są obecnie rozważane". Ja tak na dobrą sprawę czekać dłużej nie mogłem, bo wykup mojego kontraktu przypadał na koniec czerwca. Gdybym nie wykupił umowy, to musiałbym zostać w Teneryfie.

Lokomotiw to drużyna, która będzie walczyła o wygraną w Eurocupie i powrót do Euroligi. Oprócz tego to zespół, który zawsze mierzy wysoko w rosyjskiej lidze VTB.

Zobacz także: Paweł Leończyk: Byłem fair wobec Anwilu

Na ile ważna przy wyborze klubu była postać trenera Sasy Obradovicia? To prawda, że już w latach ubiegłych do pana dzwonił?

Trochę już lat biegam po tych europejskich parkietach i myślę, że większość szkoleniowców wie, kim jestem i na co mnie stać. Trener Obradović do mnie zadzwonił i rozmawialiśmy na temat tego, jak to wszystko ma wyglądać. Bardzo podobał mi się fakt, że po przegranym w ostatnim sezonie EuroCupie, jest w tej drużynie i trenerze sportowa złość, chęć powrotu na szczyt.

Jaki jest Obradović na co dzień?

Wymaga od zawodników 100 procentowego zaangażowania na każdym treningu. Jest profesjonalistą w każdym calu. Najlepiej o nim świadczy fakt, że miał wiele sukcesów jako zawodnik, a ostatnio także jako trener. W zeszłym roku był najlepszym szkoleniowcem w EuroCupie. Jego warsztat to bałkańska szkoła, z którą miałem już wcześniej do czynienia. To dobry trener na ten etap mojej kariery.

To jest najsilniejsza drużyna, w której pana miał okazję grać?

Tak.

I jak się pan w niej odnajduje?

Bardzo dobrze. Trafiłem do mega mocnej ekipy, ale nie jest tak, że z racji wieku jestem traktowany jako gość "przynieś, podaj, pozamiataj". Nie przyszedłem do Krasnodaru przecież jako zawodnik, który nigdzie nie był i nic nie osiągnął. Od kilku lat funkcjonuje na wysokim poziomie w Europie, przez co znam wielu zawodników i trenerów. Mam świadomość tego, jak należy funkcjonować w takich zespołach. Grać i pracować w takiej drużynie to przyjemność, każdy trening jest dla mnie dużą lekcją i frajdą.

Słyszałem, że latem mógł pan reprezentować barwy Cleveland Cavaliers podczas Ligi Letniej.

Temat występów w Lidze Letniej przewija się od dwóch lat. Wybieram wakacje i odpoczynek.

Dlaczego?

Uważam, że Liga Letnia nie jest dla mnie. Nie ma sensu jechać, po to żeby się przepychać o miejsce w składzie. Inaczej wyglądałoby to w momencie, gdybym miał realną szansę na kontrakt. Nie oszukujmy się, ale nie jestem już na takim poziomie, żeby jeździć tam na każde zawołanie. Cieszę się z tego co mam i w którym miejscu jestem. Nie muszę jeździć po USA, żeby coś komuś udowadniać. Inaczej wygląda to w przypadku Euroligi.

Czy na dobre porzucił już pan marzenia o NBA?

Miałem szansę zagrać w NBA, ale z różnych przyczyn nie udało się tego dopiąć. Nie ukrywam, że nie jestem tak super nastawiony na NBA. Nie myślę o tym. Jeśli coś się wydarzy, to będę się zastanawiał, ale nie będę się rzucał na wyzwania, które nie będą dla mnie naprawdę satysfakcjonujące. Im człowiek starszy, tym bardziej dostrzega plusy i minusy pewnych sytuacji. Gra w NBA nie jest moją obsesją.

Przyjedzie pan z Lokomotivem do Polski na mecze z Asseco Arką i Stelmetem Eneą BC. Tak się składa, że w obu klubach pan wcześniej występował. Czy serce mocniej zabije?

Nie mam już 18 lat, żeby się takimi meczami przejmować i ekscytować. Trener Mike Taylor ma takie fajne powiedzenie, które często powtarza: "jeśli jesteś przygotowany, to nie ma żadnego stresu czy obaw. Jest wyczekiwanie na możliwość osiągnięcia czegoś". I tak właśnie podchodzę do tych spotkań. Dla mnie najważniejsza jest moja drużyna, chcę w dobry sposób rozpocząć nowy sezon.
 

Zobacz inne teksty autora

ZOBACZ WIDEO Show Krzysztofa Piątka! Polak z dubletem! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Czy Mateusz Ponitka zagra kiedyś w lidze NBA?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×