Adam Łapeta: Z Szubargą będzie podobnie jak z Johnsonem

Newspix / Piotr Kieplin / PressFocus / Łapeta i Marković
Newspix / Piotr Kieplin / PressFocus / Łapeta i Marković

- Wiem, że reprezentacja potrzebowała gracza, ale tak się złożyło, że nie mogłem przyjechać. Pewnych rzeczy nie da się jednak przeskoczyć. Na grę w kadrze jestem jednak otwarty. Jeśli otrzymam powołanie, to na pewno przyjadę - mówi Adam Łapeta.

[b]

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Czy odetchnął pan po ostatnim udanym meczu w Radomiu? [/b]

Adam Łapeta, koszykarz Asseco Arki Gdynia: Tak. Cieszę się, że zagrałem dobry mecz i powoli wracam do optymalnej formy. Przez dwa tygodnie w okresie przygotowawczym byłem na antybiotykach, co niestety odbiło się na mojej formie. Nie chcę jednak szukać wymówek. Muszę ciężko pracować, by wrócić do optymalnej formy. Myślę, że teraz będzie już tylko lepiej.

Wspomniał pan o rosnącej formie. Pierwsze mecze sezonu, jak i sparingi nie były jednak najlepsze w pana wykonaniu. Można by nawet powiedzieć, że były to kiepskie występy.  

Prawda jest taka, że w Gdyni stworzono praktycznie nową drużynę. Klub pozyskał sześciu nowych koszykarzy, więc to normalne, że potrzeba czasu na to, żeby się poznać, zgrać i stworzyć zespół. Okres przygotowawczy był nieco zachwiany, bo były kontuzje i choroby, a na dodatek część zawodników pojechało na zgrupowanie reprezentacji. Myślę, że z każdym kolejnym tygodniem powinno to coraz lepiej wyglądać.

Niektórzy nawet już zwątpili w pana i mówili, że nie pasuje pan do systemu Asseco Arki.

W BM Slam Stali faktycznie nie graliśmy aż tak szybko, więc potrzebuje nieco czasu na poznanie systemu i nabraniu odpowiednich nawyków. Na pewno gorsze mecze mnie nie podbudowały, ale starałem się nie zwracać na nie uwagi i po prostu robiłem swoje.

Adam Łapeta nie będzie już tak dobry, bo nie ma w drużynie Aarona Johnona?

Kibice zawsze będą komentować. Ja nie mam wpływu na ich opinie. Nie będę jednak ukrywał, że bardzo miło wspominam współpracę z Aaronem. Nawet chciałbym jeszcze kiedyś z nim zagrać w jednej drużynie. To był gość, który uwielbiał współpracować z wysokimi zawodnikami. Miałem od niego mnóstwo podań.

Zobacz także: Mecz życia "gdyńskiego Robin Hooda". O jego strzałach ma być głośno

Czy w Asseco też tak będzie?

Powtórzę się: musimy się wzajemnie dobrze poznać i wiedzieć, który zawodnik chce podać w danym momencie, a który chce rzucić czy spenetrować. Na to jednak potrzeba czasu. Warto wiedzieć, że na początku moja współpraca z Aaronem wcale nie układała się tak znakomicie. Dopiero po wspólnych rozmowach i treningach wszystko się zazębiło.

Z Krzysztofem Szubargą będzie podobnie?

Jestem o tym przekonany. Po prostu dawno ze sobą nie współpracowaliśmy i potrzebujemy czasu na zbudowanie odpowiedniej relacji na boisku. To tylko kwestia czasu, bo Krzysiek lubi kreować wysokich zawodników.

Jak się panu z kolei współpracuje na treningach z Robertem Upshawem? Śmiało można powiedzieć, że dawno takiego środkowego nie było w Energa Basket Lidze.

To świetny zawodnik, który bazuje na dużym atletyzmie. Ciekawostką jest fakt, że Robert jest niższy ode mnie, ale ma dłuższe ręce. Jego zasięg jest niesamowity. On potrafi wsadzić piłkę do kosza, gdy stoi na parkiecie. Dawno czegoś takiego nie widziałem. Nie ukrywam, że walka z nim na treningach jest wyzwaniem. Rzadko się bowiem zdarzało w moim przypadku, że trenowałem z zawodnikami o podobnych warunkach fizycznych.

We wrześniu głośno się o panu zrobiło, bo nie przyjechał pan na zgrupowanie reprezentacji Polski. Czy Adam Łapeta nie chce grać w kadrze?

Doszły do mnie takie słuchy i odpowiem wprost: to są bzdury. We wrześniu byłem poważnie chory, musiałem nawet dwa razy udać się do szpitala. Była wdrożona kuracja antybiotykowa, która niestety mocno się przeciągnęła i jednocześnie wpłynęła na moją dyspozycję. Miałem problemy z oddychaniem, ciężko mi się biegało. Wiem, że reprezentacja potrzebowała gracza wysokiego, ale tak się złożyło, że nie mogłem przyjechać. Pewnych rzeczy nie da się jednak przeskoczyć. Na grę w kadrze jestem jednak otwarty. Chciałbym przypomnieć się kibicom. Jeśli otrzymam powołanie, to na pewno pojawię się na zgrupowaniu.

Zobacz inne teksty autora

ZOBACZ WIDEO Nieudana wyprawa Unicaji do Madrytu

Komentarze (0)