Amerykański rozgrywający w okresie przygotowawczym przeszedł zabieg wyrostka robaczkowego. Co prawda rozpoczął już treningi z zespołem, ale do gry jest szykowany na mecz z Treflem Sopot. Nie udał się z drużyną na niedzielne spotkanie z Kingiem Szczecin.
- Czuję się naprawdę dobrze. Rozpocząłem już treningi. Biegam, rzucam do kosza, ale jeszcze nie brałem udziału w grze 5 na 5. Myślę, że to nastąpi w przyszłym tygodniu. Chcę wrócić na Trefla - mówi Trotter, który do Rosy trafił właśnie z sopockiego zespołu.
Nie da się ukryć, że jego brak był mocno odczuwalny - radomianie wysoko przegrali z BM Slam Stalą (70:89) i Asseco Arką (77:94). W tym momencie trudno cokolwiek dobrego napisać o grze Rosy, która latem przeszła ogromne zmiany. Nie ma już trenera Kamińskiego, Sokołowskiego czy Szymkiewicza.
Wielu typuje, że Rosa w tym sezonie może zaliczyć ogromny regres. Wszystko wskazuje na to, że radomianie wypadną z play-off (byli tam regularnie w ostatnich latach). Trotter nie zgadza się jednak z takimi opiniami. - Wierzę w awans do play-off. Stać nas na to. Mamy grupę wojowników. Przed nikim się nie położymy - deklaruje.
Pojawiły się ostatnio też głosy mówiące o niezadowoleniu Amerykanina z pobytu w Rosie Radom. Trotter kompletnie temu zaprzecza. O klubie mówi w samych superlatywach, chce jak najszybciej wrócić i pomóc drużynie.
- Jestem zadowolony z pobytu w Radomiu. Oczywiście fakt odpadnięcia z FIBA Europe Cup był rozczarowujący, ale taki jest sport. Nie ma sensu już tego rozpamiętywać. Teraz przed nami walka o play-off w Energa Basket Lidze. Jestem przekonany, że się tam znajdziemy - podkreśla doświadczony rozgrywający.
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: Różnica klas w "świętej wojnie". Pewna wygrana PGE VIVE Kielce