Kazachski zespół, prowadzony przez Emila Rajkovicia, byłego trenera BM Slam Stali Ostrów Wielkopolski, w hali CRS wyglądał zdecydowanie lepiej na tle Stelmetu Enei BC Zielona Góra. Choć drużyna Igora Jovovicia momentami zmniejszała straty, Kazachowie za każdym razem zachowywali zimną krew.
- Okazało się, że Astana to naprawdę solidna drużyna, wykorzystywała nasze błędy. Nie można powiedzieć, że się nie staraliśmy, bo było kilka momentów, gdzie się do nich zbliżyliśmy, ale zawsze czegoś brakowało - trochę mądrzejszej gry, lepszej obrony, fizycznego grania. To był dla nas trudny wieczór zapoznawczy - mówi Łukasz Koszarek.
BC Astana od samego początku spotkania narzuciła swoje tempo i ani przez moment nie musiała gonić wyniku. Koszykarze Stelmetu Enei BC byli natomiast pogubieni, nie grali swojej koszykówki.
- Na pewno to my musimy stawiać warunki we własnej hali, by pokazać, że gramy twardo i nie będzie z nami łatwo. Tutaj nie trafiliśmy kilka rzutów, co nie zwolniło nas z obowiązku w defensywie. Powinniśmy bronić dużo twardziej, nawet po faul. Tego trochę zabrakło. Dobre drużyny potrafią to wykorzystać, a Astana po takich fragmentach odskakiwała - zaznacza kapitan zespołu z Zielonej Góry.
Dodajmy tylko, że kilku zawodników Stelmetu Enei BC walczyło z mniejszymi lub większymi problemami zdrowotnymi. Chory był choćby Adam Hrycaniuk, który w pewnym momencie sam poprosił o zmianę. - Nie chciałbym szukać wymówek. Po prostu zanotowaliśmy słabszy występ. Teraz trzeba zrobić wszystko, by w środę wrócić na zwycięską ścieżkę - dodaje Koszarek.
ZOBACZ WIDEO Nieudana wyprawa Unicaji do Madrytu