Kyrie Irving, rozgrywający Boston Celtics, został ostro ukarany przez władze ligi NBA. Nałożyły one na niego grzywnę aż 25 tysięcy dolarów za wyrzucenie piłki w trybuny tuż po zakończeniu ostatniego pojedynku jego drużyny z Denver Nuggets.
Przypomnijmy, że Celtowie ulegli rywalom, których do zwycięstwa poprowadził rewelacyjny tego dnia Jamal Murray. Kreator gry "Bryłek" ustanowił rekord swojej kariery, uzyskując aż 48 punktów przy znakomitej skuteczności z gry (19/30).
W ostatniej akcji meczu, przy rozstrzygniętym już końcowym wyniku, 21-latek próbował jeszcze rzucać za trzy, aby przekroczyć magiczną granicę 50 zdobytych punktów. Ostatecznie jego próba okazała się niecelna, ale została przez zawodników gości odczytana - całkiem słusznie - jako brak wyrazu szacunku.
W tym momencie na tablicy było już 115:107, a więc po zawodach. Sytuacja tak rozzłościła Irvinga, że ten wyrzucił piłkę wysoko w trybuny, co oczywiście nie jest zgodne z duchem sportowej rywalizacji, ale zachowanie Murraya także nim nie było.
Sam ukarany przyznał jednak, że zgadza się z decyzją władz ligi. - Grzywna jest zasłużona. Jest pewien poziom profesjonalizmu, który trzeba zachować, a ja tego nie zrobiłem, więc biorę na siebie całą odpowiedzialność - przyznał.
- W lidze istnieje jednak tradycja szacunku do rywala, kiedy mecz jest już rozstrzygnięty. W NBA po prostu tego się nie robi - dodał jednak nt. ostatniej próby Murraya.
ZOBACZ WIDEO: Paweł Fajdek znalazł się na ustach całego świata. "Ta historia nie zniknie już nigdy" [1/2]