Koszykarze Los Angeles Clippers po dość przeciętnym początku sezonu 2018/19 złapali wiatr w żagle. Podopieczni Doca Riversa w nocy rozpoczęli trasę wyjazdową i zaczęli ją od zwycięstwa nad Brooklyn Nets (127:119). Dla zespołu to czwarta wygrana z rzędu i dziesiąta w trwających rozgrywkach.
Dla Clippers nie był to jednak mecz z kategorii łatwych, bowiem w pewnym momencie pierwszej połowy Nets prowadzili nawet 15 punktami. Trener Rivers długo szukał właściwego ustawienia, by nawiązać walkę z rywalami i znalazł je w czwartej kwarcie, kiedy desygnował na parkiet rezerwowych.
Goście zwyciężyli ostatnią odsłonę różnicą 15 punktów (37:22), dzięki czemu mogli cieszyć się z triumfu w całym meczu. Duża w tym zasługa Montrezla Harrella, który w tej kwarcie zdobył 10 ze swoich 16 punktów. Na ponad pięć minut przed końcową syreną, prowadzenie Nets stopniało do 110:108 i od tego momentu to Clippers zdobyli dziewięć "oczek" z rzędu (w tym sześć autorstwa Harrella). Ten moment rozstrzygnął losy rywalizacji.
Ławka Clippers w sumie wniosła do gry 52 punkty. 16 "oczek" zdobył nie tylko Harrell, ale też Lou Williams. Liderem zwycięzców był Danilo Gallinari - autor 28 punktów. Tylko punkcik mniej zapisał obok swojego nazwiska Tobias Harris. Marcin Gortat spędził na parkiecie 16 minut i był bliski double-double. Środkowy zanotował w tym czasie 10 punktów (5/6 z gry) oraz osiem zbiórek.
W ekipie gospodarzy najlepiej spisał się Jarrett Allen, który zdobył 24 punkty. 23 "oczka" dołożył D'Angelo Russell, ale Nets przegrali dziesiąty mecz w tym sezonie (czwarty przed własną publicznością). - Myślę, że ławka rezerwowa Clippers wykonała fenomenalną robotę - mówił po meczu szkoleniowiec Sieci, Kenny Atkinson.
We wtorek Charlotte Hornets ulegli Cleveland Cavaliers, a Kemba Walker zdobył zaledwie siedem punktów. W sobotę natomiast był zawodnikiem z innej planety. Przeciwko Philadelphii 76ers rzucił aż 60 punktów, ale jego zespół poległ po dogrywce (119:122).
To oczywiście rekord kariery Walkera i najlepszy występ pod względem zdobytych punktów w tym sezonie. Wcześniej 52 "oczka" rzucił Klay Thompson. - Jestem dumny, to niewiarygodne dokonać czegoś takiego. Ale jestem też zły, że przegraliśmy - mówił po meczu lider Szerzeni. Na jego 60 "oczek" złożyło się 21 celnych rzutów z gry (z 34 oddanych), sześć celnych rzutów z dystansu (na 14 oddanych) i perfekcja na linii rzutów wolnych (12/12).
Ostatnie słowo w tym meczu należało jednak do Jimmy'ego Butlera. Nowy nabytek 76ers przy stanie 119:119 wziął sprawy w swoje ręce i niemal równo z syreną trafił za trzy. Gospodarze mieli tylko 0,3 sekundy na odpowiedź, ale piłka po rzucie przez całą długość parkietu odbiła się od tablicy.
Butler zdobył w sumie 15 punktów. - Bardzo chciałem trafić na zwycięstwo, ale z drugiej strony nie chciałem dopuścić Kemby Walkera, żeby zdobył 70 punktów. Chciałem zatrzymać go na 60 - skomentował z uśmiechem Butler w pomeczowej rozmowie.
33 punkty i 11 zbiórek zapisał na swoim koncie Joel Embiid, po 23 "oczka" dołożyli natomiast Ben Simmons oraz J.J. Redick. To był już trzeci w sezonie 2018/19 mecz pomiędzy 76ers a Hornets i trzeci wygrany przez zespół z Filadelfii. 76ers w tym momencie legitymują się bilansem 11-7.
Niespodzianek nie zabrakło na innych parkietach. W Orlando miejscowi Magic pokonali Los Angeles Lakers 130:117, a bohaterem gospodarzy został Nikola Vucevic, który zdobył aż 36 punktów. Dallas Mavericks natomiast pokonali u siebie obrońców tytułu, Golden State Warriors - 112:109. Najwięcej punktów wśród triumfatorów zdobył Luka Doncić - 24.
Wyniki NBA:
Brooklyn Nets - Los Angeles Clippers 119:127 (37:32, 30:28, 30:30, 22:37)
(Allen 24, Russell 23, Harris 19 - Gallinari 29, Harris 27, Harrell 16)
Charlotte Hornets - Philadelphia 76ers 119:122 (30:42, 26:21, 30:19, 24:28, d. 9:12)
(Walker 60, Lamb 20, Zeller 10 - Embiid 33, Simmons 23, Redick 23)
Indiana Pacers - Atlanta Hawks 97:89 (25:24, 22:32, 26:16, 24:17)
(Bogdanović 22, Holiday 12, Collison 12 - Lin 16, Bazemore 13, Dedmon 12)
New Orleans Pelicans - Denver Nuggets 125:115 (37:35, 33:32, 28:21 27:27)
(Davis 40, Randle 21, Mirotić 20 - Jokić 25, Harris 24, Hernangomez 20)
Orlando Magic - Los Angeles Lakers 130:117 (25:31, 37:22, 38:28, 30:36)
(Vucević 36, Augustin 22, Fournier 15 - James 22, Stephenson 19, Ingram 17)
Boston Celtics - Utah Jazz 86:98 (20:29, 25:21, 17:27, 24:21)
(Irving 20, Tatum 10, Yabusele 9 - Mitchell 28, Rubio 20, Gobert 12)
Chicago Bulls - Toronto Raptors 83:122 (18:27, 26:30, 12:32, 27:33)
(Blakeney, Parker 12, Holiday 12 - VanVleet 18, Green 17, Ibaka 16)
Houston Rockets - Sacramento Kings 132:112 (36:29, 35:30, 38:27, 23:26)
(Harden 34, Paul 24, Capela 23 - Hield 23, Fox 19, Bagley 16)
Dallas Mavericks - Golden State Warriors 112:109 (26:22, 31:37, 25:27, 30:23)
(Doncić 24, Barnes 23, Smith Jr. 14 - Durant 32, Thompson 22, Cook 15)
Phoenix Suns - Oklahoma City Thunder 100:110 (25:30, 17:17, 23:32, 35:31)
(Warren 23, Ayton 19, Booker 18 - George 32, Adams 26, Schroder 15)
ZOBACZ WIDEO Kamil Grosicki: Wisi nad nami jakaś klątwa