Od samego początku kampanii 2018/19 to właśnie na pozycji numer jeden Phoenix Suns mieli zdecydowanie największy kłopot. Jeszcze przed rozpoczęciem sezonu wiele mówiło się o możliwym transferze. Jako kandydatów do roli rozgrywającego Słońc, wymieniano między innymi Terry'ego Roziera, Kembę Walkera czy też Spencera Dinwiddiego. Ostatecznie jednak nie doszło do żadnej wymiany, wobec czego w Phoenix zostali w zasadzie z jedną nominalną jedynką.
Właśnie wobec tego mogło się wydawać, że pozycja Isaiaha Canaana jest dość stabilna. Wprawdzie nie jest to gracz pokroju najlepszych rozgrywających w lidze NBA, ale jednak wobec braku innych opcji, klub z Arizony zdecydował się postawić na niego. Ostatecznie jego licznik zatrzymał się na liczbie dziewiętnastu spotkań, z czego piętnaście rozpoczynał jako gracz wyjściowego składu. W tym czasie notował po 7,5 punktu, 3,3 asysty i 2,6 zbiórki.
Jego zwolnienie powoduje, że w tym momencie Suns mają w składzie tylko dwóch rozgrywających, ale tak naprawdę nie posiadają oni jeszcze żadnego doświadczenia. Elie Okobo zagrał w tym sezonie 16 meczów (śr. 7,1 pkt., 2,4 as.), z kolei De'Anthony Melton na parkiecie pojawił się zaledwie 4-krotnie. Od teraz rolę podstawowej jedynki przejmuje więc w pełni Devin Booker, który i tak - nawet z Canaanem u boku - wielokrotnie brał się za kreowanie gry (średnio 7 asyst na mecz).
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: była dziewczyna Dybali doskonale radzi sobie bez gwiazdy Juventusu
Czy Phoenix Suns postąpili słusznie, zwalniając Isaiaha Canaana? 
