NBA: Los Angeles Lakers pierwszymi finalistami

Kobe Bryant już wkrótce rozpocznie rywalizację o swój czwarty mistrzowski pierścień. Lider Los Angeles Lakers rozegrał kapitalnie spotkanie przeciwko Denver Nuggets, notując 35 punktów, 10 asyst i 6 zbiórek. Świetnie spisali się również jego koledzy, dzięki czemu Jeziorowcy pewnie pokonali zespół z Kolorado i awansowali do wielkiego finału NBA.

W tym artykule dowiesz się o:

Los Angeles Lakers grali w tej serii co najwyżej przeciętnie. Nie można tego jednak powiedzieć o szóstym spotkaniu w Pepsi Center, gdzie swoją wyższość udowodnili w każdym elemencie koszykarskiego rzemiosła. Zespół z Kalifornii różnicą aż 27 punktów pokonał swoich rywali i po raz drugi z rzędu awansował do wielkiego finału NBA. To 30 raz kiedy Los Angeles Lakers powalczą o najcenniejsze trofeum w najlepszej koszykarskiej lidze na świecie. - Zachowaliśmy swój najlepszy mecz na koniec serii, albo trafiliśmy na gorszą dyspozycję naszego przeciwnika - przyznał Phil Jackson, 9-krotny mistrz ligi.

Bohaterem zwycięzców był Kobe Bryant. Lider gości tym razem nic nie robił sobie z obecności defensorów Nuggets i pewnie poprowadził swój zespół do upragnionego finału. Bryant zapisał na swoim koncie 35 punktów, 10 asyst i 6 zbiórek. Co ważne, otrzymał wsparcie od swoich kolegów. Po 20 "oczek" dorzucili Pau Gasol i Lamar Odom, a 17 punktów uzbierał Trevor Ariza, cichy bohater finału Konferencji Zachodniej. Cała drużyna Lakers trafiała na wysokiej, 57 proc. skuteczności, notując przy tym aż dwa razy więcej asyst niż przeciwnicy (28-14).

Już w pierwszej kwarcie przyjezdni osiągnęli kilkunastu punktową przewagę. Do skutecznego Arizy szybko dostosował się Bryant i do szatni goście schodzili z prowadzeniem 53:40. W drugiej połowie wachlarz ofensywnych rozwiązań jeszcze się powiększył, podczas gdy w ekipie gospodarzy punktowali tak na dobrą sprawę tylko dwaj gracze. - Bardzo trudno jest z nami wygrać, ponieważ używamy swoich wszystkich broni, a nie skupiamy się tylko na Kobe lub mnie. Mamy naprawdę wyrównany zespół i możemy korzystać z każdego gracza. To jest nasz przepis na zwycięstwa - powiedział Gasol, autor 20 punktów, 12 zbiórek i 6 asyst.

- Jesteśmy w tym samym miejscu, gdzie rok temu. Wówczas nie dokończyliśmy swojej roboty. Mam nadzieję, że uczynimy to teraz - zapowiadał Bryant, który powalczy o swój czwarty mistrzowski pierścień. Wciąż nie wiadomo jednak, kto będzie rywalem ekipy z Kalifornii. W finale Konferencji Wschodniej faworyzowani Cleveland Cavaliers przegrywają z Orlando Magic 2:3, a mecz numer 6. odbędzie się w sobotę na Florydzie. - To była niezwykle trudna i fizyczna przeprawa, aby ponownie awansować do finału. Każda seria była ciężka - dodał 31-latek, który wraz z Lakers wyeliminowali Utah Jazz (4:1), Houston Rockets (4:3) i Denver Nuggets (4:2).

- To był fatalny prezent urodzinowy - mówił ze smutkiem obchodzący swoje 25 urodziny Carmelo Anthony. Solenizant zdobył 25 punktów, lecz wykorzystał tylko 6 z 17 prób z gry. Jeden punkt mniej zapisał na swoim koncie grający nierówno w tej serii J.R. Smith. W grze Denver zabrakło tym razem pomysłowości, odpowiedniej koncentracji i zadziorności, choćby tej z początku serii. Podopieczni George’a Karla przegrali ostatecznie 2:4, choć równie dobrze mogli wygrać w takim samym stosunku. Kto wie jakby potoczyły się losy tej rywalizacji, gdyby nie szkolne błędy w końcówkach meczów numer 1 i 3.

Denver Nuggets - Los Angeles Lakers 92:119

Denver: Carmelo Anthony 25, J.R. Smith 24, Kenyon Martin 13, Chauncey Billups 10, Nene 8, Linas Kleiza 6, Dahntay Jones 2, Chris Andersen 2, Johan Petro 2, Anthony Carter 0, Jason Hart 0, Renaldo Balkman 0.

Lakers: Kobe Bryant 35 (10 as), Pau Gasol 20 (12 zb), Lamar Odom 20, Trevor Ariza 17, Luke Walton 10, Sasha Vujacic 7, Derek Fisher 5, Shannon Brown 3, Andrew Bynum 2, Jordan Farmar 0.

Stan rywalizacji: 4:2 dla Los Angeles Lakers

Komentarze (0)