Wizyta w Waszyngtonie miała dla Golden State Warriors wymiar nie tylko sportowy. Przed spotkaniem z Czarodziejami, koszykarze mistrzów NBA spotkali się z Barackiem Obamą, z którym utrzymują dobre relacje od wielu lat. Po raz ostatni Stephen Curry i spółka gościli u Obamy w 2015 roku, gdy pełnił wówczas funkcję prezydenta Stanów Zjednoczonych.
Według "ESPN", inicjatorem całego spotkania był Stephen Curry, który całe wydarzenie starał się zachować w tajemnicy. Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, iż większość koszykarzy Golden State Warriors są przeciwnikami polityki obecnego prezydenta - Donalda Trumpa.
- On tylko napędza napięcie rasowe. Czuję to, odkąd został prezydentem. Nawet wcześniej, kiedy zaczął swoją kampanię wyborczą. Stany Zjednoczone są jeszcze bardziej podzielone niż kiedyś - mówił frustrowany Kevin Durant. - Nie odwiedzę Białego Domu, gdyż nie szanuje tego, kto tam rządzi - dodał.
ZOBACZ WIDEO Krzysztof Piątek w AC Milanie. "Jeszcze rok temu grał na bocznym boisku w Mielcu"
The Golden State Warriors, who did not visit the White House after winning the NBA Championship the past two years, spent some time with former President Barack Obama
— Sport Illustrated (@Slnow) 25 stycznia 2019
Na słowa koszykarzy NBA w przeszłości zareagował także Donald Trump, który wycofał zaproszenie dla najlepszej drużyny w rozgrywkach. - Wizyta w Białym Domu jest uważana za zaszczyt dla mistrzowskiej drużyny. Skoro Stephen Curry się waha, to zaproszenie zostaje wycofane - napisał Trump.
Przypomnijmy, iż zgodnie z tradycją w Stanach Zjednoczonych, mistrzowie amerykańskich lig zawodowych (NBA, NFL czy NHL), są zapraszani przez prezydenta do Białego Domu. Została ona zerwana po przejęciu władzy przez Donalda Trumpa, który nie cieszy się popularnością wśród zawodowych sportowców.
Drużyna z Oakland od kilku tygodni spisuje się znakomicie. Wygrała dziewięć spotkań z rzędu a ostatniej porażki doznała na początku stycznia z Houston Rockets. Wojownicy są liderem konferencji zachodniej NBA (bilans 34-14).