Energa Kotwica bliska dna tabeli I ligi. Nie ma formy, wyników, ani trenera

Materiały prasowe / Kotwica Kołobrzeg / Na zdjęciu: zawodnicy Energi Kotwicy Kołobrzeg w sezonie 2018/19
Materiały prasowe / Kotwica Kołobrzeg / Na zdjęciu: zawodnicy Energi Kotwicy Kołobrzeg w sezonie 2018/19

Oczekiwania były spore, ale w Kołobrzegu trwa festiwal rozczarowania. - Trudno mi wytłumaczyć taki stan rzeczy - powiedział Dawid Mieczkowski, były już trener ekipy. Energa Kotwica miała walczyć o ósemkę, a skończy niemal na pewno w play-outach.

Mecz z Enea Astorią w Bydgoszczy był ostatnim dla Dawida Mieczkowskiego w roli trenera Energi Kotwicy Kołobrzeg. Młody szkoleniowiec swoją decyzję podjął jednak już kilka dni wcześniej, po porażce na własnym parkiecie z STK Czarnymi Słupsk. Wówczas doszedł do wniosku, że już nic więcej z tej drużyny nie jest w stanie wydusić.

Na papierze było co najmniej solidnie

W okresie transferowym przed obecnym sezonem, "Czarodzieje z wydm" pozyskali kilku bardzo ogranych graczy, z doświadczeniem ekstraklasowym. Nad morze przenieśli się m.in. Przemysław Wrona, który świeżo co zajął wraz z Jamalex Polonią 3. miejsce w I lidze oraz Damian Janiak, czyli bardzo wszechstronny niski skrzydłowy. Mimo wszystko, na pierwszy rzut oka kluczowe wydawały się dwa inne transfery.

Energę Kotwicę zasilili bowiem jeszcze Jakub Zalewski i jego imiennik, Kuba Stanios. Co warte podkreślenia, ten duet w poprzednich rozgrywkach do pewnego momentu nadawał ton Siarce Tarnobrzeg. Spadkowicz z najwyższej klasy rozgrywkowej rozpoczął od bilansu 7-5 i plasował się dość wysoko w ligowej tabeli. Wszystko posypało się jednak w momencie, gdy Zalewski odszedł do TBV Startu Lublin, ale do tamtej chwili wspomniana dwójka współpracowała ze sobą naprawdę nieźle, a co ważniejsze - szły za tym wyniki.

Mogło się więc wydawać, że w Kołobrzegu będzie podobnie, że Zalewski będzie tym, czego w ostatnich latach w zespole nieco brakowało, czyli typowym i w dodatku bardzo doświadczonym strzelcem z pozycji numer dwa, a także, iż zawodnicy podkoszowi będą w stanie zdominować kilka ekip, bo przecież Wrona dołączył do nieźle funkcjonującej wcześniej dwójki Łukasz Bodych-Daniel Grujić. Dodając do tego czyniącego postępy Szymona Ryżka i dość równego Patryka Przyborowskiego, skład wyglądał - jak na warunki zaplecza EBL - naprawdę solidnie.

ZOBACZ WIDEO Fenomenalna forma Klicha w klubie. "Chciałbym, żeby przełożył to na reprezentację"

Nie szło od początku, ale...

Sygnał, że nie jest dobrze, pojawił się już w pierwszym meczu w Poznaniu. Końcowy wynik (83:82 dla Biofarmu Basket) pokazuje, że były to wyrównane zawody, ale jest to nieco złudne, gdyż kołobrzeżanie prowadzili w czwartej kwarcie już 13-oma "oczkami", ale dali się łatwo i szybko dogonić, a w efekcie i przegrać całe starcie. Później było lanie od Jamalex Polonii, znów pechowa porażka - w Prudniku - i wreszcie wygrana, w dodatku w derbach z STK Czarnymi. To miał być punkt zwrotny, ale nim nie był.

W kolejnych pojedynkach Energa Kotwica przegrywała z Enea Astorią, WKK Wrocław, Rawlplug Sokołem, Polfarmexem Kutno, Elektrobud-Investment ZB Pruszków i FutureNet Śląskiem Wrocław. I wtedy, przy bilansie 1-9, coś jakby drgnęło. Grudzień był już bowiem dobrym miesiącem dla zespołu, który potrafił pokonać groźny GKS Tychy, nieobliczalne drużyny SKK Siedlce, Księżaka Syntex Łowicz i Górnika Trans.eu Wałbrzych, a także postawić się w Łańcucie w spotkaniu rozegranym awansem. Ale na tym koniec.

Nowy rok to znów powrót do - momentami - bardzo słabej gry, ale przede wszystkim porażek, co w przypadku strat poniesionych w pierwszej części sezonu, jest już bardzo bolesne. Dlaczego więc zespół, który powinien być co najmniej solidnym średniakiem, nie potrafi tego udźwignąć i ma obecnie na koncie aż 15 przegranych przy zaledwie 6 zwycięstwach?[nextpage]Kuba Zalewski zawodzi, w Janiaku nadzieja

Energa Kotwica nie posiada zawodnika, który w najważniejszych momentach udźwignąłby rolę przywódcy. W końcówkach minimalnie przegranych spotkań, piłkę w swoich rękach najczęściej posiadał Kuba Zalewski, ale nie zamieniał tego na punkty. Miał rzut na wygraną w Poznaniu, akcje na remis w Prudniku i Kutnie, ale chybiał. W Pruszkowie także pudłował kluczowe rzuty. Nieco lepiej jest z tym u Janiaka. Kapitan drużyny mógł dać jej wygraną w Kutnie, ale przestrzelił ostatnią trójkę w meczu, za to w kilku innych pojedynkach wywiązał się dobrze ze swej roli.

29-letni skrzydłowy trafił niezwykle ważny rzut z dystansu w wyjazdowym spotkaniu w Słupsku, który dał Enerdze Kotwicy 10 punktów zapasu, dzięki czemu udało się dowieźć wygraną do końca. W dogrywce z SKK zdobył z kolei dwa "oczka", którymi wyprowadził ekipę na prowadzenie, utrzymane finalnie aż do końca. Z kolei w 18. kolejce zdobył w końcówce 5 pkt. z rzędu przeciwko Pogoni Prudnik, które ponownie dały możliwość spokojnego dowiezienia korzystnego rezultatu.

Problem leży w głowie?

Jak to jest, że drużyna, która potrafi w Bydgoszczy prowadzić z silną Enea Astorią 32:16 po I kwarcie, w kolejnych trzech zdobywa raptem 34 punkty, tracąc ich aż 79, w efekcie czego mecz kończy się klęską (66:95)! - Chłopacy są poblokowani w głowach, bo nawet sami mi to przyznają - powiedział Mieczkowski. - Pytam się ich, czy coś się dzieję, czy w zespole są kwasy, czy mają do mnie jakieś zastrzeżenia, to mówią, że nie - dodaje.

29-letni trener podał się do dymisji przed meczem w grodzie nad Brdą, ale poprowadził zespół jeszcze w tym ostatnim pojedynku. - Stawiła się za mną cała trzynastka. Gdyby poprosiło mnie o to 12 graczy, nie zrobiłbym tego, bo wiedziałbym, że ktoś jest przeciwko mnie, ale było inaczej - zaznaczył były już szkoleniowiec Energi Kotwicy.

Dlaczego więc ostatecznie odchodzi? - Jak już powiedziałem, trudno mi wytłumaczyć taki stan rzeczy. Trenujemy bardzo dobrze i widać w nas chęć walki, ale jak przychodzi mecz, jakby o wszystkim zapominamy. Może ktoś nowy będzie w stanie to zmienić - zakończył.

Będzie efekt nowej miotły?

To trudne pytanie, bo sam efekt to jedno, ale zostaje jeszcze kwestia, kto ów miotłą ostatecznie się okaże. Na radarze klubu z Kołobrzegu znajduje się kilku trenerów z doświadczeniem ekstraklasowym. Energa Kotwica potrzebuje mocnego impulsu, aby przynajmniej spróbować jeszcze o coś powalczyć. Jej sytuacja jest zła, ale nie dramatyczna.

O bezpieczne utrzymanie nie będzie łatwo, ale nie jest to cel niemożliwy. Jedno jest jednak ku temu niezbędne. Drużyna musi zacząć się prezentować na miarę posiadanych nazwisk. Bo choć te nie grają, po prostu wstydem by było, gdyby ludzie tacy jak Janiak, Zalewski czy Wrona mieli polecieć z I ligi...

#DrużynaMZP+-Pkt
1 WKS Śląsk Wrocław 30 23 7 2732 2356 53
2 Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz 30 21 9 2580 2362 51
3 Muszynianka Domelo Sokół Łańcut 30 21 9 2572 2425 51
4 Icon Sea Czarni Słupsk 30 18 12 2440 2346 48
5 GKS Tychy 30 16 14 2561 2467 46
6 Enea Basket Poznań 30 16 14 2330 2339 46
7 Górnik Trans.eu Zamek Książ Wałbrzych 30 16 14 2253 2232 46
8 WKK Wrocław 30 16 14 2321 2393 46
9 Timeout Polonia 1912 Leszno 30 15 15 2406 2354 45
10 Pogoń Prudnik 30 15 15 2512 2509 45
11 Sensation Kotwica Kołobrzeg 30 13 17 2434 2469 43
12 Polfarmex Kutno 30 12 18 2313 2429 42
13 Znicz Basket Pruszków 30 12 18 2125 2209 42
14 KS Księżak Łowicz 30 10 20 2383 2617 40
15 AZS AGH Kraków 30 10 20 2292 2451 40
16 SKK Siedlce 30 6 24 2425 2721 36
Źródło artykułu: