Do meczu z Anwilem Włocławek koszykarze Trefla Sopot przystępowali po trzech porażkach, w tym dwóch bardzo bolesnych, bo z rywalami z dolnej części tabeli (AZS i Spójnia).
Podopieczni Jukki Toijali byli skazywani na pożarcie na terenie mistrza Polski, ale ostatni zespół w tabeli Energa Basket Ligi pokazał się z niezłej strony.
Przez ponad trzy kwarty sopocianie, którzy grali zespołowo i z dużą finezją w ataku (24 asysty), dotrzymywali kroku Anwilowi. Kluczowy okazał się początek ostatniej odsłony, w której włocławianie zdobyli 13 punktów z rzędu i ostatecznie wygrali 97:85.
ZOBACZ WIDEO Ojciec Łukasza Fabiańskiego skomentował nagrodę dla syna. "Jestem lekko zaskoczony"
- Przyjechaliśmy do Włocławka z myślą, że możemy grać dobrą koszykówkę i rywalizować z mistrzem Polski. Uważam, że to nam się udało, ale niestety wracamy do domu bez punktów - podkreśla trener Toijala, który komplementuje ekipę mistrza Polski.
Zobacz także: Nieudany powrót do domu. Filip Matczak musiał odejść, Legia to dobry wybór (komentarz)
- Anwil świetnie dzielił się piłką. Zawodnicy kreowali sporo otwartych pozycji do rzutu, dzięki temu była wysoka skuteczność. Bardzo płynnie wyglądała ich gra w ataku - mówi Fin.
- Porażka ze Spójnią była zimnym prysznicem. We Włocławku pokazaliśmy się z dobrej strony przez 35 minut, ale to okazało się za mało na Anwil. Mimo wszystko widzę sporo pozytywów w naszej grze. Krok po kroku idziemy do przodu. W następnym spotkaniu zrobimy wszystko, żeby cieszyć się ze zwycięstwa - zauważa z kolei rozgrywający Ovidijus Varanauskas.
W Treflu na wyróżnienie zasłużyli Sasa Zagorac (24 pkt), wspomniany Varanauskas (18) i Piotr Śmigielski (12). Toijala nie ukrywa, że sytuacja zespołu jest trudna. W tym momencie sopocianie z bilansem 3:15 zajmują ostatnie miejsce w ligowej tabeli. W grze Trefla szwankuje defensywa. W ostatnich dziesięciu meczach żółto-czarni stracili aż... 933 punkty (średnio 93).
- Potrzebujemy punktów, ale wierzę, że jeśli utrzymamy taką intensywność i będziemy grali z takim zaangażowaniem w meczach domowych, to jesteśmy w stanie podnieść się i zacząć wygrywać - ocenia Toijala.
Zobacz także: Mateusz Kostrzewski: Jestem ambitnym graczem. Chcę odgrywać dużą rolę w zespole