Trefl Sopot odetchnął z ulgą, HydroTruck Radom pogrążony w kryzysie

Newspix / Wojciech Figurski / Na zdjęciu: zawodnicy Trefla i HydroTrucku
Newspix / Wojciech Figurski / Na zdjęciu: zawodnicy Trefla i HydroTrucku

Trefl Sopot po prawie dwumiesięcznej przerwie w końcu wygrał w domu, z kolei HydroTruck Radom poniósł już szóstą porażkę z rzędu. Sytuacja zespołu Roberta Witki staje się coraz trudniejsza.

Trefl grał już niemal z nożem na gardle i na swoje szczęście zdołał przechylić szalę na swoją korzyść. Sopocianie pokonali HydroTruck Radom 97:93. Duża w tym zasługa Łukasza Kolendy i zapomnianego nieco w rotacji Damiana Jeszke.

Ten pierwszy był najskuteczniejszym graczem sopocian (21 punktów) i autorem najważniejszych rzutów, z kolei skrzydłowy za otrzymaną szansę odwdzięczył się m.in. pięcioma "trójkami".

- Odetchnęliśmy z ulgą. To zwycięstwo było nam niezwykle potrzebne. Myślę, ze nas zbuduje na kolejne tygodnie - mówi Łukasz Kolenda, który z tygodnia na tydzień wygląda coraz lepiej. Powoli staje się obwodowym liderem Trefla.

Sopocianie wygrali, mimo że trener Jukka Toijala rotował tylko... siódemką zawodników. Kilku zawodników wypadło z gry z powodu kontuzji. Jonte Flowers ma naciągniętą pachwinę, Sasa Zagorac walczy z urazem łydki, Grzegorz Kulka cały tydzień był chory. - W minionych dniach dużo dowiedziałem się na temat medycyny, koszykówka zeszła na dalszy plan - śmieje się fiński szkoleniowiec Trefla.

Czytaj także: "Almeidę wszyscy znają, Czyż jest tajemnicą" - kapitan Anwilu komentuje zmiany w składzie

Żółto-czarni po prawie dwumiesięcznej przerwie w końcu wygrali w domu, ostatni raz ze zwycięstwa cieszyli się 23 grudnia - wtedy to pokonali w Ergo Arenie TBV Start Lublin 77:75. Sopocianie zbliżyli się także na odległość jednej wygranej do HydroTrucku, który w ostatnich tygodniach prezentuje się dużo poniżej oczekiwań. Radomianie przegrali w sobotę już szóste spotkanie z rzędu.

- Naszym sporym problemem są zbiórki. Mamy niedoświadczonego zmiennika na pozycji numer pięć i trochę cierpimy z tego powodu. Szacunek dla Jakuba Parzeńskiego, bo przyjmował antybiotyki, ale wyszedł na parkiet i pokazał się ze świetnej strony. Gramy falami. Był już moment, że prezentowaliśmy dobry basket, ale ostatnio znów nie gramy najlepiej. Mocno szwankuje nasza gra na wyjazdach. Dużo pracy przed nami - uważa trener Robert Witka.

Niewykluczone, że HydroTruck w przerwie na Puchar Polski i mecze kadry przeprowadzi kolejny transfer. Chodzi o wzmocnienie strefy podkoszowej. Jakub Parzeński nie ma bowiem doświadczonego zmiennika. - Ludzie w klubie już o tym myślą. Zobaczymy, co z tego wyjdzie - przyznaje Witka.

Zobacz także: Energa Basket Liga. Było zainteresowanie, ale na tym się skończyło. Logan i Lawal nie dla polskich klubów

ZOBACZ WIDEO: Maciej Wisławski: Robert Kubica to dla mnie "nadczłowiek". Kierowca totalny!

Komentarze (0)