29-letni Mateusz Kostrzewski w wielkim stopniu przyczynił się do końcowego triumfu Arged BM Slam Stali Ostrów Wielkopolski w turnieju o Puchar Polski. Skrzydłowy w trzech spotkaniach zdobył łącznie 41 punktów.
Najlepiej wypadł w wielkim finale, w którym zanotował 21 punktów (najwięcej w meczu). Grał bardzo mądrze i niezwykle skutecznie, wykorzystując swoją siłę fizyczną pod koszem.
Kilku zawodników Arki Gdynia próbowało go powstrzymać, ale żaden z nich nie znalazł na niego sposobu. Kostrzewski trafił 10 z 14 rzutów z gry. Dołożył do tego trzy zbiórki, trzy przechwyty i dwie asysty.
Zobacz także: Kluby NBA oglądają, Gortat chwali w mediach. Łukasz Kolenda: Jestem tego świadomy, ale nie bujam w obłokach
- Wyszło to w trakcie gry. Razem z trenerem dostrzegliśmy, że rywale nie potrafią mnie powstrzymać. Konsekwentnie dogrywaliśmy piłkę pod kosz, a ja starałem się wykorzystać moją przewagę. Myślę, że wyszło całkiem nieźle - skromnie przyznaje 29-letni MVP turnieju.
ZOBACZ WIDEO Pizarro nie przestaje zaskakiwać. 40-latek zapewnił Werderowi remis! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Dla Kostrzewskiego to wielki powrót do Ostrowa Wielkopolskiego. Jeszcze niedawno reprezentował barwy Anwilu Włocławek. Po zmianach kadrowych w ekipie "Rottweilerów" zabrakło dla niego miejsca. Trener Igor Milicić powiedział mu wprost, że jego rola będzie marginalna. Zawodnik zdecydował się na przenosiny do Arged BM Slam Stali chcąc odgrywać znaczącą rolę w drużynie. Jego wybór już teraz można uznać za właściwy.
- To nie jest tak, że tym turniejem chciałem coś udowodnić. Dla mnie rozdział pod tytułem "Anwil" jest już zamknięty. Teraz piszę nową kartę w swojej historii - przekonuje.
- Nie spodziewałem się tego, że tak szybko przyjdą sukcesy ze Stalą. Ten puchar był jednak ku temu znakomitą okazją. Byłem zmotywowany i odpowiednio przygotowany - dodaje.
Kostrzewski nie ukrywa, że znakomicie czuje się w Ostrowie Wielkopolskim. Wymienia kilka takich istotnych elementów: rola w drużynie, klimat, atmosfera i zaangażowani prezesi. - To jest moje miejsce. Na każdym kroku czuję wsparcie kibiców, prezesów i sponsorów. Oni tym żyją, motywują przed każdym spotkaniem - podkreśla.
Zawodnik jednocześnie deklaruje walkę o mistrzostwo Polski. Apeluje, żeby za szybko nie skreślić zespołu w kontekście rywalizacji w fazie play-off. - Sezon jest na tyle długi, że nie można nikogo za szybko skreślać. Nie da się grać równo przez kilka miesięcy. Zawsze są upadki. My tym turniejem pokazaliśmy, że mamy ten dołek za sobą. Wysyłamy jasny sygnał do innych: chcemy wygrać mistrzostwo Polski - komentuje.
Zobacz także: Nowy Anwil po transferach. Michał Michalak zapowiada: Nie zmieni się moja mentalność