Gospodarze spotkania rozpoczynającego 22. kolejkę Energa Basket Ligi byli blisko, ale podobnie jak w innych konfrontacjach z czołową piątką nie sprawili niespodzianki, przegrywając 80:87. - Mecz pełen walki. Trzy minuty przed końcem mieliśmy szansę aby przechylić szalę na naszą korzyść. Myślę, że zaważyły detale, których cały czas nam brakuje aby wygrać z czołówką - ocenił Mateusz Bartosz.
Ostatnie mecze Kinga Szczecin były długie i zacięte. Nie brakowało walki jednak zwycięstwa z Netto Areny wywiozły Anwil Włocławek i Stelmet Enea BC Zielona Góra. Wilki pokazywały charakter, ale to trochę za mało żeby sprawić przynajmniej jedną niespodziankę. - W zeszłym roku z tego słynęliśmy. W tym sezonie też odnaleźliśmy właściwe tory. Chcielibyśmy żeby ta walka też przynosiła zwycięstwa zwłaszcza z topowymi drużynami - przyznał nasz rozmówca.
Czytaj też: Igor Jovović zaskoczył wszystkich
Czego konkretnie brakowało? Wyjaśnił to Łukasz Diduszko. - Weszliśmy dobrze w ten mecz. Była duża energia. Później coś pękło. Z takim zespołem trzeba walczyć przez 40 minut, a nie 35, czy 30. Zabrakło 40 minut walki, skupienia i trochę szczęścia. W ostatnich akcjach mogliśmy bez problemu wyjść na prowadzenie i jedna dobra akcja w obronie dałaby nam przewagę. Z takim zespołem, jak Stelmet każda akcja jest na wagę złota - analizował skrzydłowy szczecińskiej ekipy.
ZOBACZ WIDEO: Witold Bańka: Program "Team100" zwiększy szanse Polski na medale olimpijskie
Gospodarze odrobili stratę z pierwszej połowy i w czwartej kwarcie wyszli nawet na minimalne prowadzenie. Nie zdołali tego utrzymać, bo do końca nie znaleźli sposobu na Darko Planinicia, który zdobył 36 punktów (11/12 za dwa i 14/18 na linii rzutów wolnych). - Myślę, że głównie wynikało to ze złej obrony pick&rolla. Zmieniliśmy to dopiero w drugiej połowie i obrona zaczęła trochę lepiej wyglądać. Świetny mecz i świetny zawodnik - powiedział Mateusz Bartosz, który chwalił też Quintona Hosley'a.
Zobacz także: Transferowa karuzela w Spójni Stargard
Amerykanin akurat w czwartek grał słabo, ale dołożył cegiełkę do sukcesu swojej drużyny. - W końcówce wyciągnął najważniejszą piłkę. Może nie była to decydująca akcja, ale zamknęła nam szansę na zwycięstwo - dodał podkoszowy Kinga Szczecin.