[b]
Trafił do Krosna... przypadkowo[/b]
Często dzieje się tak, że wielkie transfery są dziełem przypadku. Jabarie Hinds do Krosna trafił tuż przed rozpoczęciem sezonu, w miejsce kontuzjowanego Jonathana Jordana. To on był pierwszym wyborem trenera Mariusza Niedbalskiego.
- Na dwa tygodnie przed rozpoczęciem rozgrywek urazu nabawił się Jonathan Jordan. On był liderem, prawdziwym mózgiem zespołu. To niestety musiało się odbić na drużynie - wspomina polski szkoleniowiec.
Hinds potrzebował czasu na zgranie z zespołem i zapoznanie się z taktyką. Nie jest tajemnicą, że na początku nie błyszczał. Miał problemy ze skutecznością i kreacją gry. - Nie jest łatwo wejść do zespołu, który był na nowo zbudowany. Hinds potrzebował czasu, ale dość szybko udało mu się złapać wspólny język z kolegami - podkreśla trener Niedbalski.
Zobacz także: Świetny występ Michaela Hicksa na rocznicę. Piękne słowa Aarona Cela
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Czego oczekuje Robert Lewandowski? "Może zechcieć zostać królem niemieckiego podwórka"
Doskonały grudzień
Przełamanie nastąpiło w Szczecinie, kiedy to Hinds po raz pierwszy przekroczył granicę 20 oczek. I od tego momentu rozpoczął swój festiwali strzelecki. W 6 z 7 kolejnych spotkań zdobywał 20 i więcej punktów. Genialny w jego wykonaniu był grudzień, który zakończył ze średnimi na poziomie 23,7 pkt i prawie ośmiu asyst. To był dowód na to, że Hinds nie tylko umie rzucać, ale także kreować pozycje dla kolegów.
- Cieszę się, że mamy takiego lidera. Zdobywa sporo punktów, ale ma także kilka asyst w każdym meczu. Wiele razy umiejętnie podawał do kolegów, którzy zamienili to na ważne punkty. To walczak, którego drużyna bardzo potrzebuje - tłumaczy trener Miasta Szkła Krosno.
Najlepsze mecze Hindsa w tym sezonie:
Mecz | Punkty | Asysty |
---|---|---|
Anwil | 25 | 8 |
Stelmet | 28 | 4 |
GTK | 38 | 7 |
Polpharma | 32 | 5 |
Spójnia | 31 | 3 |
Legia | 26 | 6 |
"Nowy Walter Hodge"
Hinds jest liderem z prawdziwego zdarzenia. To zawodnik, który nie boi się brać odpowiedzialność za wynik w najważniejszych momentach. Jego grę ogląda z dużą przyjemnością. 27-letni Amerykanin jest inteligenty, sprytny i świetnie wyszkolony technicznie. Jego panowanie nad piłką i zwody robią wrażenie. Nie tylko na rywalach, ale i trenerach, którzy bacznie mu się przyglądają w kontekście kolejnego sezonu. - To kozak - mówi jeden z nich.
Jest porównywany do Waltera Hodge'a, który w przeszłości w barwach Zastalu Zielona Góra robił furorę w PLK. Portorykańczyk zdobywał z tym klubem mistrzostwo Polski, jego koszulka wisi pod kopułą hali "CRS", później grał w mocnych klubach europejskich. Obaj leworęczni, z dużą smykałką do widowiskowej gry.
Biorąc cenę do jakości, to śmiało można stwierdzić, że Hinds jest najlepszym transferem w tym sezonie w Energa Basket Lidze. Nieoficjalnie mówi się, że Amerykanin zarabia miesięcznie około cztery tysięcy dolarów. To mało jak na jego umiejętności, które prezentuje praktycznie w każdym meczu.
Nic dziwnego, że w trakcie rozgrywek zainteresowały się nim mocniejsze kluby. Były zapytania ze strony Wilków i Stelmetu, ale ostatecznie Amerykanin został na Podkarpaciu. Tu dokończy rozgrywki, ale już teraz wiadomo, że za kilka miesięcy trafi do silniejszego zespołu za większe pieniądze. W pełni na to zasługuje.
Hinds w tym sezonie trzykrotnie przekroczył granicę 30 punktów. Łącznie zdobył ich już aż 542 (średnio 20,8 na mecz), co jest najlepszym wynikiem w Energa Basket Lidze. Drugi w tej klasyfikacji Tre Bussey ma ich 461.
Zobacz także: Energa Basket Liga. Duże pieniądze i głośne powroty. Kluby z dołu tabeli poszły va banque
Z tym trafionym osobistym sie ostatnio nie popisal...ciekawe jakby funkcjonował w zespole z pierwszej szóstki ebl!? Na pewno lubi gre z piłką