EBL. Aaron Broussard: Arka i Polski Cukier różnią się. To wyzwania, które nas motywują

PAP / Tytus Żmijewski / Na zdjęciu: Aaron Broussard
PAP / Tytus Żmijewski / Na zdjęciu: Aaron Broussard

- Nie da się porównać Arki i Polskiego Cukru. To dwa kompletnie różne zespoły. Obie drużyny łączy jeden fakt: gra się z nimi piekielnie ciężko. To są wyzwania, które nas motywują - mówi Aaron Broussard, rozgrywający Anwilu Włocławek.

[b]

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: W drugim meczu finału Energa Basket Ligi oglądaliśmy inny Anwil Włocławek niż w pierwszym spotkaniu. Co takiego się zmieniło w ciągu tych dwóch dni?[/b]

Aaron Broussard, koszykarz Anwilu Włocławek: Różnica była taka, że potrafiliśmy równie dobrze zagrać w drugiej połowie. W pierwszym meczu graliśmy dobrze tylko przez 20 minut. To za mało, jeśli chcesz wygrać w finale.

Dużo było zmian w taktyce przed tym drugim meczem?

Na tym etapie sezonu trudno wprowadzić zmiany taktyczne. Była inna energia, graliśmy z większą koncentracją i zaangażowaniem. Może dla widza to małe detale, ale te elementy w play-off robią ogromną różnicę.

Często używany jest zwrot, że play-off to czas dopasowań i trenerskich szachów.

To prawda. Trenerzy grają w szachy, szukają różnych rozwiązań i dopasowań do rywala. Naszą rolą jest wykonywanie ich poleceń.

ZOBACZ WIDEO Czy Witold Bańka podałby rękę dopingowiczom? "Sportowiec złapany na dopingu to oszust"

Zobacz także: Finał EBL. To był inny Anwil Włocławek. Odpowiedź godna mistrza

Jak ważne jest to zwycięstwo w Toruniu i tym samym zdobycie przewagi własnego parkietu w finale?

To zwycięstwo sprawia, że nie stawiamy siebie pod ścianą, tak jak to było w serii z Arką Gdynia. Tam przy 0:2 nie mogliśmy się już pomylić. Co prawda w finale gra się do czterech zwycięstw, ale taki wynik byłby mocno niekomfortowy.

Jak będzie w meczach we Włocławku? Teraz przewaga mentalna jest po waszej stronie?

Nie ma co wybiegać w przyszłość. Myślimy o najbliższym spotkaniu. O tym, co będzie działo się w pierwszej, drugiej i następnych kwartach. Liczy się każde posiadanie piłki. Każda strata może mieć znaczenie.

Ich w ostatnim czasie macie coraz mniej.

To prawda. W sezonie zasadniczym to był nasz duży problem, ale w play-off lepiej chronimy piłkę, popełniamy mniej strat. Ostatnio przez trzy kwarty mieliśmy tylko dwie straty. To świetny wynik.

Arka i Polski Cukier to trochę jak woda i ogień?

Tak. To dobra teza. Arka Gdynia jest zespołem świetnie rzucającym za trzy punkty. Oni głównie na tym bazują i w ten sposób budują swoją grę w ataku. Polski Cukier z kolei bazuje na grze wewnętrznej. Jest kilku świetnych podkoszowych, którzy znają się na swojej robocie.

Z którą drużyną łatwiej wam się gra?

To się okaże po serii. W tym momencie trudno wydać opinię na ten temat. Musimy rozegrać jeszcze 2-3 mecze i wtedy będzie można coś więcej powiedzieć. Obie drużyny łączy jeden fakt: gra się z nimi piekielnie ciężko, to są wyzwania, które nas motywują.

Jest pan jednym z objawień tegorocznych play-off. Wszyscy są zachwyceni pana grą. Docierają do pana takie sygnały?

Tak. To bardzo miłe. Złapałem pewność siebie i myślę, że te ostatnie mecze są całkiem dobre w moim wykonaniu. Staram się być agresywny, szukać różnych możliwości do zdobywania punktów, ale także kreowania pozycji dla kolegów.

I jeszcze te zbiórki. Zawsze ma pan ich kilka na swoim koncie.

O tym już kiedyś rozmawialiśmy. Gra na Islandii dużo mi dała. Tam byłem ustawiony w roli silnego skrzydłowego. Często grałem tyłem do kosza, więc to czucie do zbiórek przyszło naturalnie. Staram się cały czas rozwijać ten element.

Jak duża dla zespołu jest strata Michała Ignerskiego?

Michał to bardzo ważny zawodnik naszego zespołu. Jego doświadczenie w play-off było niezwykle cenne. Zawsze służył radą i wskazówką. Trzymamy za niego kciuki.

Po zakończeniu ostatniego meczu przenieśliście przemowę ze środka parkietu na ławkę rezerwowych, gdzie siedział Michał Ignerski. Dlaczego?

Chcieliśmy go wesprzeć w trudnym momencie i jednocześnie dać do zrozumienia, że może na nas liczyć. Takie sytuacje pokazują, że jesteśmy prawdziwym zespołem.

Zobacz także: Oficjalnie: Enea Astoria znalazła trenera. Artur Gronek poprowadzi beniaminka EBL

Komentarze (1)
avatar
Defibrylator
3.06.2019
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Fajnie ogląda się tak naenergetyzowany i mocno zespołowy Anwil. Serce się raduje gdy zawodnicy uśmiechają się po udanych akcjach przybiją sobie piątki a wraz z nimi cieszy się ławka i cała publ Czytaj całość