Gwiazdy NBA mogą zmienić kluby. Możliwy wielki powrót D'Angelo Russella

Getty Images / Mitchell Leff / Na zdjęciu: Jimmy Butler
Getty Images / Mitchell Leff / Na zdjęciu: Jimmy Butler

Przyszłość D'Angelo Russella w Brooklyn Nets stoi pod dużym znakiem zapytania. Według najnowszych informacji, 23-latek może wrócić do Los Angeles Lakers. Houston Rockets walczą z kolei o Jimmy'ego Butlera.

D'Angelo Russell został wybrany z numerem 2. draftu 2015 przez Los Angeles Lakers. Nie oczarował jednak Kalifornii swoją grą, dlatego dwa lata później bez żalu został oddany do Brooklyn Nets. Tam wypłynął na szerokie wody i stał się nową gwiazdą rozgrywek.

Amerykanin poprowadził Nets do play-offów, gdzie podjęli walkę z Philadelphia 76ers. W sezonie notował średnio 21,1 punktów i 7,7 asysty i stał się łakomym kąskiem na rynku transferowym. Ekipa z Broklynu szykuje latem rewolucję kadrową, dlatego nawet najważniejsza gwiazda może odejść z drużyny.

Według informacji "ESPN", w grę wchodzą trzy kluby: Phoenix Suns, New York Knicks oraz Los Angeles Lakers.

Ciekawie wygląda także sytuacja Jimmy'ego Butlera, który grał w ubiegłym sezonie w barwach Philadelphii 76ers. Obok Kyriego Irvinga, Kawhi Leonarda czy Kevina Duranta może to być jedno z najgorętszych nazwisk tego lata. Butler zrezygnował z kontraktu wartego 19,8 miliona dolarów w następnym sezonie i jest przekonany, że zespoły za jego usługi zapłacą maksymalną wartość umowy - w przypadku Jimmy'ego będzie ona wynosiła około 190 milionów na przestrzeni pięciu lat, które mogą zaoferować mu w Philadelphii.

Butler nie wyklucza jednak zmiany pracodawcy, a kolejnym zainteresowanym klubem mają być Houston Rockets. Drużyna z Teksasu musi jednać szukać wymiany, jeśli myśli o pozyskaniu 29-letniego skrzydłowego. Najwięcej mówi się o oddaniu Erica Gordona czy Clinta Capeli.

Zobacz także:
Michał Michalak: Czas wyruszyć w swoją stronę
Zwycięstwo i dwie porażki na pożegnanie z Chinami. Kadra "B" wraca do kraju

ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 114. Trudne początki Jerzego Kukuczki. "Koledzy mówili, że nic z niego nie będzie"

Źródło artykułu: