[tag=20592]
John Wall[/tag] nie rozegrał spotkania w NBA od 26 grudnia 2018 roku. Rozgrywający Washington Wizards doznał kontuzji Achillesa, która doprowadziła do konieczności wykonania operacji - ta miała miejsce 8 stycznia 2019 roku. Według raportów, Wall w lutym poślizgnął się we własnym domu, co doprowadziło do całkowitego zerwania ścięgna w lewej nodze i kolejnej operacji. Miała ona wykluczyć zawodnika z gry przynajmniej na 12 miesięcy.
Najświeższe informacje przekazane przez Teda Leonsisa - właściciela Wizards - potwierdzają, że Wall najprawdopodobniej w ogóle nie zagra w nadchodzącym sezonie NBA. Drużyna chce być bowiem pewna, że cały proces rehabilitacji przebiegnie w swoim tempie, bez przyspieszania jakichkolwiek czynności związanych z powrotem na parkiet. Historia Kevina Duranta z minionych Finałów NBA jest tutaj chyba wystarczającą przestrogą dla wszystkich pozostałych ekip w stawce.
Czytaj także: NBA. Kawhi Leonard rozwścieczył Lakers oraz Raptors. "Czujemy się oszukani"
Tymczasem druga najważniejsza postać w drużynie ze stolicy USA, Bradley Beal, może przygotowywać się wraz ze swoim agentem do mocnych rozważań na temat przyszłości zawodnika w Waszyngtonie. Zespół będzie mógł oficjalnie rozpocząć negocjacje z graczem 26 lipca i według Adriana Wojnarowskiego z ESPN, w pierwszym możliwym momencie na stole pojawi się propozycja trzyletniego przedłużenia kontraktu warta około 111 milionów dolarów. Umowa weszłaby w życie w sezonie 2021/2022.
Mark Bartelstein, agent Beala, tłumi jednak pozytywne oczekiwania w zarządzie Wizards. Sugeruje on, że żadna decyzja nie została jeszcze podjęta i razem ze swoim klientem będzie musiał odbyć wiele rozmów i analiz na temat przyszłości Bradley'a w lidze NBA. Póki co, Beal ma ważny kontrakt jeszcze przez dwa najbliższe sezony - zarobi w ich trakcie ponad 55 milionów dolarów.
Czytaj także: Mundial nieatrakcyjny dla koszykarzy USA. Kolejne gwiazdy rezygnują z Chin
ZOBACZ WIDEO Ekstremalny wysiłek i niepowtarzalne wrażenia. Niecodzienne zawody w Zakopanem